2019-11
W czasach kiedy się wychowywałem i poznawałem sport dość popularnym powiedzeniem w sportowym środowisku było tak zwane „przywiązanie do barw klubowych”. Celowo wziąłem to powiedzenie w cudzysłów, bo dla wielu młodych dziś ludzi, to kompletna abstrakcja, a zmiany miejsca pracy - w tym przypadku klubu - to rzecz naturalna i oczywista.
Ale są wyjątki od reguły, które piszą swój scenariusz, może nie bajkowy, ale filmowy na pewno. I nie chodzi mi tutaj o Mariusza Wlazłego, który szesnasty rok z rzędu broni barw Skry Bełchatów do której trafił w 2003 roku z Wielunia. Od razu dodajmy, że trafił wtedy do najwyższej klasy rozgrywkowej zwanej wówczas PLS.
Mniej więcej w tym samym czasie w Augustowie postanowiono założyć klub siatkarski, który pod nazwą MKS Ślepsk rozpoczął zmagania w trzeciej lidze. Jednym z siatkarzy występujących w tamtej drużynie był dwudziestoletni wówczas Łukasz Rudzewicz. Ślepsk, który w 2009 roku przeniósł swoją siedzibę do Suwałk, w minioną środę zadebiutował w PlusLidze jako beniaminek rozgrywek. W wyjściowej szóstce na boisko wyszedł Rudzewicz, który przez cały ten czas wierny był barwom jednego klubu i przeszedł z nim całą sportową drogę od trzeciej, poprzez drugą i pierwszą ligę, aż teraz po PLS. Brawo! Nieprawdopodobna wręcz historia!
Oczywiście różne są motywy zawodników, różne są propozycje dla graczy i trzeba zrozumieć każdą sytuację. Kiedyś, kiedy nagrywałem dla Polsatu Sport „Krótką Piłkę” z naszymi reprezentacyjnymi siatkarzami pokazując ich od nieco innej strony niż ta sportowa, zapytałem Zbigniewa Bartmana dlaczego często zmienia kluby w których występuje? Odpowiedział, że taki ma charakter i nie może usiedzieć w jednym miejscu przez rok. I trzeba przyznać, że jest w swoich działaniach konsekwentny jak mało kto, bo rozmawiałem z nim z osiem lat temu, a na dziś jego sportowe CV wygląda następująco - 15 lat grania na zawodowych parkietach i w tym czasie 17 klubów.
Marek Magiera
Comments