Trefl Gdańsk zdobył Puchar Polski siatkarzy. Gratulacje! Wracając do domu wczoraj po turnieju usłyszałem w radio, że to sensacja. Czy ja wiem? Niespodzianka pewnie tak, tym bardziej, że w półfinale na drodze gdańszczan stała ZAKSA, która w opinii wielu fachowców była stuprocentowym kandydatem do zwycięstwa. Czyli niespodzianka tak, nawet duża, ale na pewno nie sensacja.
Zanim jednak o tej imprezie, najpierw dwa słowa o alpinistach, albo raczej komentarzach w portalach społecznościowych dotyczących ich pasji. To ostatnie słowo proponuję podkreślić i to podwójną linią. Pasja! Jak czytam te głupkowate wpisy w stylu "a po co tam szli", "trzeba być nienormalnym, żeby tam włazić", "poszli po pewną smierć" itd., to mam ochotę pokasować te wszystkie swoje Twittery, czy Facebooki, żeby tylko się niepotrzebnie nie denerwować. Ktoś kto w sobie nie ma pasji nigdy tego nie zrozumie, ale w sumie nie o to chodzi. Człowiek, który nie ma pasji musi być wyjątkowo biedny, mnie martwi jedynie to - widząc to po wspomnianych wpisach - że u nas, w Polsce, tej biedoty jest wyjątkowo dużo. Bardzo dużo. I martwi mnie jeszcze jedno. Że tej biedoty jest niestety sporo wśród ludzi, którzy mniej lub bardziej, ale poruszają się w okolicach sportu. Przykre...
Oprócz wpisów tych biedaków były też wpisy zwykłych idiotów w stylu "po co ratują Francuzkę, powinni iść po Polaka", ale na nich to już w ogóle szkoda czasu i miejsca.
A, i jeszcze jedno! Dla tych ratowników, co ruszyli potrzebującym na pomoc - szacun, szacun i jeszcze raz szacun! Przekozaki!
Teraz o Pucharze Polski. Wygrał zespół z Gdańska. Zasłużenie wygrał. Już kiedyś pisałem, że nie ma tak, na tego typu imprezach, że wygrywa zespół, któremu zwycięstwo się nie należało. To drugi Puchar Polski wygrany przez Trefla pod wodzą Anastasiego. Gratulacje! Poziom turnieju? Niech każdy oceni go sobie sam przykładając do tego własną miarę. Dla mnie był zadowalający, a szczególnie zadowolony jestem, i to z różnych powodów, z gry Artura Szalpuka.
Na koniec tradycyjnie już podziękowania dla wszystkich zaangażowanych w organizację finałowego turnieju we Wrocławiu. Jak zawsze było elegancko! Osobne podziękowania dla kibiców, którzy zasiedli na trybunach. Szczególne podziękowania dla chłopaka z Kędzierzyna Koźla (sorry, wpadło mi z pamięci imię), który podczas konkursu sponsorskiego zrobił big show tańcząc wspólnie z grupą chearleaders wzbudzając na trybunach większy aplauz niż niektóre akcje siatkarzy. Brawo! Takich ludzi nam w społeczeństwie potrzeba najbardziej - śmiałych, pozytywnie zakręconych, z ogromnym dystansem do siebie, z wielkim poczuciem humoru i piekielnie dużą odwagą. Pasjonatów!
I w ogóle szacunek dla kibiców Zaksy za to, ze zostali na finał we Wrocławiu mimo faktu, że ich zespół pożegnał się z turniejem dzień wcześniej w półfinale. To się ceni.
Marek Magiera
Kommentare