2011-08-22
Smuda! Co? Małecki!!! Słyszeliście to na meczu Wisły z APOELEM? Na stadionie w Krakowie nie byłem, ale czujne mikrofony zarejestrowały reakcję trybun na świetną grę w meczu z mistrzem Cypru Patryka Małeckiego. Na chóralny i doniosły okrzyk kibiców Białej Gwiazdy szczególną uwagę zwrócił komentujący mecz dla Polsatu Wojciech Kowalczyk, który od dawna ma wyrobione zdanie na temat powoływania do naszej reprezentacji różnej maści „przebierańców”. Ciekawe, czy głos ludu dotrze wreszcie do selekcjonera naszej narodowej – Franciszka Smudy zwanego w środowisku „Franzem”.
Dzień po meczu Wisły grała Legia. Byłem przy Łazienkowskiej, był tam też „Franz” Smuda. Zespół z Warszawy po heroicznym boju zremisował z dużo wyżej notowanym Spartakiem 2:2. Wynik w perspektywie rewanżu delikatnie rzecz ujmując najlepszy nie jest, ale jest coś, co buduje… Walka legionistów, ich zaangażowanie i determinacja. Serce rosło, kiedy piłkarze Legii wkładali głowę tam, gdzie niejeden z piłkarzy nie włożyłby nogi. Przodował w tym zwłaszcza Ariel Borysiuk. Kolejny młody, zdolny i ambitny polski piłkarz. Aż prosiło się, żeby trybuny zaryczały: Smuda! Co? Borysiuk!!!
Osobiście podzielam pogląd „Kowala” i nie mam ochoty oglądać w reprezentacji mojego kraju Perkisów, Arboledów, Obraniaków, tak jak nie miałem ochoty oglądać Olisadebe i Rogera. Osobny rozdział to ci, którzy w naszym kraju się urodzili i nie mieli wpływu na decyzję swoich rodziców. Boenischa i Matuszczyka jakoś przeboleję, bo oni przynajmniej jasno się zadeklarowali, mimo, iż wcześniej popełnili „błąd młodości” grając dla innego kraju. Osobna kategoria to Polanski. I tu się pytam: jakim cudem z orzełkiem na piersi może występować facet, który mówi, że czuje się Niemcem, w meczu Polska – Niemcy będzie kibicował Niemcom i że gra w reprezentacji Polski go nie interesuje. Czyżby zaczęła go interesować teraz, na dzień przed Euro, kiedy okazało się, że nie może grać dla swoich Niemiec?
Kilkanaście dni temu drużyna „Franza” Smudy (jakoś termin reprezentacja mi tu nie pasuje) grała z Gruzją. Drużyna ta wygrała 1:0. Z telewizora usłyszałem, że w reprezentacji Polski udany debiut zaliczył Ojgen (sic!) Polański, a nasz zespół uczynił kolejny mały krok do przodu na 303 dni przed inauguracją EURO 2012. To nie żart! Tak było.
Otóż reprezentacja Polski nie wykonała żadnego ruchu, co najwyżej skok, i to nie do przodu, a… w bok. Drużyna Smudy stoi w miejscu od dobrych kilkunastu miesięcy i nie zanosi się, żeby ruszyła. No bo jak tu ruszyć, kiedy ciężko porozmawiać w jednym języku. Wyobrażacie to sobie: Szczęsny – Piszczek, Boenisch, Perkis, Arboleda – Matuszczyk, Obraniak, Polanski, Roger, dajmy na to Peszko – Lewandowski. Nie wiem jak Was, ale mnie coś takiego zupełnie nie interesuje. Już wolę cała rodzinę Adamiaków, od Aldony, po Zygmunta. Przynajmniej swoi, po prostu nasi…
Kiedy piszę te słowa oglądam powtórkę Magazynu Ekstraklasy i skrót z meczu Lech Poznań – Ruch Chorzów. Komentator chwali najmłodszego gracza poznańskiego zespołu Mateusza Możdżenia za kolejny świetny występ i przepięknego gola. Gdyby mój syn nie poszedł już spać, chętnie ryknąłbym do telewizora: Smuda! Co? Możdżeń!!!
Marek Magiera
PS. Ostatnio wpadł mi w ręce wywiad z siatkarzem Asseco Resovii Rzeszów Alekhem Akhremem, który niedawno otrzymał polskie obywatelstwo. Przeczytałem go w portalu www.siatka.org. „Olek” mówi w nim, że świetnie czuje się w Polsce i że marzy o grze w reprezentacji naszego kraju. „Olek” jesteś fajnym kolesiem, graj ku chwale Resovii, Rzeszowa, czy każdego innego polskiego klubu, ale pamiętaj, że nie jesteś Polakiem.
Comments