top of page
  • Zdjęcie autoraMarek Magiera

Pompowanie balonika

2014-06-02


Długo zastanawiałem się jak podejść do występu naszych siatkarzy w Brazylii. Czy może, pół żartem pół serio oczywiście, nie opieprzyć ich czasem za porażkę w pierwszym meczu? Uważam bowiem, i to piszę już zupełnie serio, że ten pierwszy mecz w Brazylii był do wygrania – paradoksalnie – szybciej niż ten drugi. Ot, taki paradoks, bo ostatecznie skończyło się przecież na odwrót, niemniej jednak, jak to mawia młodzież, krzywdy nie ma.


Gdybym napisał, że liczyłem na taki występ naszych siatkarzy, abstrahuję tu od wyników, byłaby to z mojej strony czysta hipokryzja, nic więcej. Nie, nie spodziewałem się takiego rozwoju wypadków. Przyznaje się bez bicia, że spodziewałem się dwóch porażek i to raczej takich o których trzeba będzie jak najszybciej zapomnieć. Miło się rozczarowałem, ale tutaj – oczywiście szczerze gratuluję zawodnikom i trenerom – chciałbym postawić kropkę i na tym zakończyć swoje podsumowanie naszej brazylisjkiej wyprawy, żeby czasem nie zacząć wyciągać zbyt daleko idących wniosków, poniżej wyjaśnię dlaczego. Oprócz jednego może, mianowicie takiego, że wszyscy nasi gracze powołani do reprezentacji mają naprawdę szanse, żeby na mundialu zagrać.

Ten drugi mecz obejrzałem dopiero z odtworzenia, nie mogłem go oglądać „live” gdyż w tym samym czasie komentowałem mecz Serbia – Rosja. Wynik jednak śledziłem w internecie, gdzie jak wiadomo pojawiają się też wszelakie komentarze. Przyznam się, że wiele rzeczy już w życiu przeczytałem, widziałem i słyszałem, ale nie spodziewałem się, że niektórzy już teraz będą wieszać medale mistrzostw świata na szyjach naszych chłopaków!

Ludzie kochani! Wody! Dużo wody i to lodowatej! Szklanka do wypicia, natomiast solidne wiadro do wylania na głowę. Jak nie zadziała za pierwszym razem, to zabieg trzeba powtórzyć drugi raz, może trzeci i czwarty, aż do skutku! Naprawdę nie wiem, skąd u nas – wiem, że generalizuję – biorą się takie reakcje. Wielu z Was, jestem o tym przekonany, że zdecydowana większość czytających ten tekst (zaryzykuję – 99 procent) napisze mi teraz, że nie ma co zwracać uwagi na nic nie znaczące anonimowe komentarze, ale sami wiecie, że nie zawsze tak się da. Tym bardziej, że na tysiąc opinii, w pamięci zostanie jedna głupia, a nie 999 mądrych, niestety tak to działa.

Druga rzecz. Właśnie w ten sposób – zupełnie niepotrzebnie – rozpoczyna się tak zwane „pompowanie balonika”. A w tej dziedzinie, to jesteśmy akurat mistrzami świata, od zarania dziejów, praktycznie od pierwszego dnia powstania państwa polskiego.

Nie zgadzam się też z zasłyszaną opinią, że gdybyśmy polecieli do Brazylii pierwszym składem, cokolwiek by to tak naprawdę na tę chwilę nie znaczyło, to wygralibyśmy z nimi dwa razy po 3:0. Po pierwsze nie wiadomo jakby było gdybyśmy grali w innym składzie (rozumiem, że z Kurkiem, Winiarskim, Kubiakiem, Możdżonkiem, Wlazłym, Zagumnym, Nowakowskim i Zatorskim),  po drugie – jak mawia jeden mądry trener, prywatnie mój przyjaciel – „mecz meczowi nie równy” i nie ma co gdybać, bo jest… jak jest.

Na razie jest fajnie i oby tak było jak najdłużej, najlepiej cały czas, czego wszystkim życzę. Tym w gorącej wodzie kąpanym i wieszającym już dzisiaj medale na szyjach naszych chłopaków w szczególności.


Marek Magiera

bottom of page