2012-12-31
Telewizje, gazety, Internet… Gdzie człowiek nie spojrzy, to podsumowanie roku. No to będzie też i moje, subiektywne, a przy okazji nietypowe – i tutaj musicie uwierzyć mi na słowo – napisane z pamięci, bez przeglądania „Wujka Googla”, ani też własnego przepaśnego archiwum. Z tego powodu, że – jak mawiał klasyk – „piszę z głowy, czyli z niczego” niektóre fakty, czy wydarzenia niekoniecznie muszą się zgadzać z czasem rzeczywistym, ale trudno… No to, co udało mi się zapamiętać:
Styczeń
Kolejny Puchar Polski wywalczony przez Skrę. I pierwszy Puchar Polski wywalczony przez dziewczyny z Dąbrowy Górniczej. Przy tej drugiej okazji pamiętam też zdziwienie trenera Świderka, że na spotkanie z nim i trenerem reprezentacji USA kobiet McCutcheonem do Radomia nie przyjechali trenerzy klubów pierwszej i drugiej ligi. Pamiętam też późniejsze zdziwienie zdziwionych, że termin tego spotkania kolidował z ich meczami ligowymi.
Luty
Spadek temperatury pamiętam, do niespotykanych dawno wartości (-27 st.C), bo… zamarzły mi rurki w łazience doprowadzające wodę do pieca i pralki. To tak na marginesie…
Legia Warszawa – Sporting Lizbona w Lidze Europy i dziwną podróż Michała Winiarskiego na ten mecz. Zadzwonił do mnie jakoś koło 13-ej, że wyjeżdża z Bełchatowa, a później – tak koło 17-tej, że stoi w jakimś korku przed Warszawą i… może nie zdążyć. Wtedy go nie pytałem jak to zrobił, że jechał 150 km prawie cztery godziny, ale zapytam przy jakiejś innej okazji. Na pierwszy gwizdek sędziego się nie spóźnił, na stadion wszedł za pięć 19-ta, lekko zdyszany, bo zaparkował samochód przy Myśliwieckiej, a wejściówkę zostawiłem mu na bramce od Czerniakowskiej (kto zna Warszawę, i organizację meczów na Legii, wie że to prawie półmaraton). Co ważne, jeszcze wynik tego meczu: 2:2. W rewanżu Legia niestety przegrała 0:1 i odpadła.
Marzec
Final Four Ligi Mistrzów w Łodzi… Mecz Skry z Zenitem w finale był jednym z najlepszych i najfajniejszych meczów jakie widziałem w życiu, a trochę ich się uzbierało… Oczywiście, że pamiętam ostatnią akcję i wszystko co się po niej działo. Pamiętam też, że po raz pierwszy przy okazji imprez siatkarskich organizowanych w Polsce, to nie kierowca specjalnego samochodu czekał przed halą na sędziów, tylko sędziowie czekali przed halą na kierowcę specjalnego samochodu.
Kwiecień
Finał Pucharu Challenge w Częstochowie. Złoty Set. Częstochowa lepsza od Warszawy. Niesamowity „babol” strzelony przez sędziego Ćuka po ataku Kreka. Wejście Kuby Oczko na boisko i dwie pomyłki znakomicie grającego „Gela” w końcówce. Ponad 20 lat w pucharach Częstochowy zwieńczone zdobyciem trofeum… Szkoda, że nie przełożyło się to w żaden sposób na kolejne tygodnie, miesiące, nie chcę pisać lata, bo wierzę, że Częstochowa stanie mocno na nogi. Tego życzę kibicom tego klubu. I Konradowi.
Wtorek, środa, Skra – Resovia, Skra – Resovia, i 0:2 po dwóch meczach w Bełchatowie w finale PlusLigi. Pamiętam awanturę o czelendż (specjalnie tak napisałem) i Andrzeja z Rzeszowa (ale nie trenera Kowala), który po drugim meczu pokazał mi kupon z trafnie wytypowanymi wynikami dwóch meczów. Kiedy zapytałem go, jak typuje rewanżowe mecze powiedział, że w pierwszym wygra Skra, w drugim Resovia. Trafił. Gratulacje dla Resovii, która po 37 latach znów okazała się najlepszą siatkarską drużyną w Polsce.
Maj
To co Legia zrobiła w końcówce piłkarskiej ligi, to… Ale, czy to nie było czasem pod koniec kwietnia? Chyba tak, bo jakoś w majowy weekend z Grześkiem mieliśmy okazję uczestniczyć w koncercie na warszawskim Podzamczu, gdzie wybierano hit na EURO, a to już było po lidze… Koko, koko… Franek Smuda powiedział na gorąco, że piosenka mu się podoba i że podobała mu się jeszcze piosenka Libera.
A tak poza tym nic szczególnego… Liga Światowa się zaczęła, w nowej turniejowej formule… Graliśmy na wyjeździe i wygraliśmy z Brazylią, a przegraliśmy z Kanadą, albo Finlandią… W Kanadzie graliśmy ten pierwszy turniej i pełno Polaków na trybunach było, tak samo jak rok temu w Chicago.
Czerwiec
Tutaj dwie historie. Najpierw Spodek i mecz z Brazylią. Kto był, ten wie… „Tańczymy labada, labada, labada…”. Ale się wszystko bujało:). „Panie Marku nie róbcie tego więcej, bo wszystko się trzęsło, strach było tam na górze siedzieć”. Wygrana 3:2 z Brazylią i pożegnanie „Świdra”.
EURO 2012. Strefa Kibica w Warszawie na Placu Defilad. Na meczu z Rosją około 150 tysięcy ludzi. Wszyscy na biało-czerwono, z szalikami. Widoku dywanu ułożonego z naszych narodowych barw, a ciągnącego się aż do Placu Konstytucji nie zapomnę do końca życia, tak samo jak chóralnych śpiewów niezależnie od wyników meczów.
„Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało!!!”. Wojtek Kowalczyk ustawił sobie taki dzwonek w telefonie na tydzień przed pierwszym meczem z Grecją.
Na koniec ciekawostka, którą osobiście opowiadam znajomym w formie anegdoty, kiedy jeden z wolontariuszy (dodam, że w sile wieku, niestety nie pamiętam imienia) w przerwie meczu z Czechami powiedział do mnie mniej więcej tak: „Panie, tutaj do takiej ilości ludzi, to oprócz pana tylko papież mówił” :).
No i pamiętam jeszcze dokładnie dzień 22 czerwca. Komentowałem jakiś mecz z tak zwanej „dziupli” i miałem wyłączony telefon. Kiedy go włączyłem wyskoczyło mi kilkanaście nieodebranych połączeń, a wśród nich wiadomość MMS od mojego brata ze zdjęciem Małgosi, która właśnie przyszła na świat.
Lipiec
Zwycięstwo w Lidze Światowej. 3:0 z USA w finale.
Memoriał Wagnera. Zielona Góra i wszystko to, co działo się wokół boiskowych zmagań, niekoniecznie z udziałem zawodników. KMWTW (wyjaśnienie skrótu: kto ma wiedzieć ten wie).
Autostrada A4. Trasa Zielona Góra – Warszawa w trzy i pół godziny. Rok temu prawie osiem godzin.
Sierpień
Chciałbym napisać, że nic nie pamiętam, ale niestety trudno zapomnieć. „Nic się nie stało?”. No niestety, stało się, stało…
Wrzesień
Urodzinowo było. KMWTW – impreza dla „Grubego”. Z okazji pięćdziesiątki.
Później inauguracja nowego sezonu siatkarskiego, otwarcie hali w Częstochowie, Superpuchar… Prosto z meczu szalona podróż do Warszawy, a w zasadzie do Falenicy na następne urodziny, też pięćdziesiąte. KMWTW. Oj, długo by opowiadać… A prosto z urodzin na Stadion Narodowy, na Maraton Warszawski…
Październik
Wybory w PZPS i PZPN, Polska – Anglia na Narodowym, otwarty dach jak lał deszcz i zamknięty, kiedy świeciło słońce. Byłem i we wtorek, i w środę. Pamiętam scenę zjawiskową z drugiego dnia, z mojego sektora z rzędu wyżej: „Weź schowaj tę butelkę do torby, bo oni tu mają monitoring i dostaniesz zakaz” i błyskotliwą ripostę: „Ale ja się już tu więcej razy nie wybieram”.
Listopad
Nie lubię tego miesiąca, szczęśliwie szybko zleciał. Na wymianę opon w samochodzie musiałem poczekać tydzień, tylu było chętnych. Z Bartkiem Kurkiem sobie pogadałem jak nigdy dotąd (czytaj nie zawodowo), na luzie, nieoficjalnie, bardzo sympatycznie… To było w Atlas Arenie przy okazji meczu Skry z Dynamem Moskwa.
Grudzień
Jak zwykle patrząc w lustro mówię sobie, że dobrze byłoby schudnąć tak z dziesięć kilo i przypominam sobie, że to samo mówiłem 10 lat temu. Prosty rachunek matematyczny mówi mi zatem, że chciałbym ważyć dokładnie tyle, co dziesięć lat temu, czyli o dziesięć za dużo, niż mi się wtedy wydawało.
No to na koniec wymyśliłem konstrukcję słowną, że nie ma co…
Lata lecą, dzieci się starzeją, albo jak ktoś woli – dojrzewają. I na żarty im się zbiera. Ostatnio syn przyniósł ze szkoły zagadkę.
„Tata, jak jesteś taki mądry to dokończ zdanie. Mateusz obszedł jezioro. Jezioro zostało przez Mateusza… (tu trzeba dokończyć)” .
Na koniec, tradycyjnie. Lepszego Nowego!
Marek Magiera
Kommentarer