2020-02-03
Muszę się do czegoś przyznać. W sobotę po raz pierwszy w życiu pojechałem do Suwałk. Naszego polskiego bieguna zimna i rzeczywiście coś w tym jest, bo kiedy wsiadałem do samochodu w Warszawie, to termometr wskazywał sześć stopni Celsjusza, a wydawało się, że jest tak z piętnaście, natomiast w Suwałkach - już po dojechaniu na miejsce - ten sam termometr wskazywał dziewięć stopni, a wydawało się, że jest tak z minus pięć ;)
O organizacji spotkań siatkarskich w Suwałkach słyszałem wiele historii, niektóre uważałem wręcz za mity, ale w sobotę przekonałem się, że to wszystko co słyszałem, to... prawda. Wyobraźcie sobie, że na półtorej godziny przed meczem Ślepska Malowu z Jastrzębskim Węglem przed wejściem do hali ustawiła się spora kolejka kibiców, aby jak najszybciej zająć miejsca na widowni, a obok tej kolejki - mniej więcej - druga równie liczna - uwaga (!) - licząca na to, że ktoś odda bilet i zrezygnuje z wejścia na mecz. Co więcej, jak za czasów starej komuny, powstała lista kolejkowa oczekujących na wolny bilet! Coś nieprawdopodobnego!
Sam mecz jak mecz. PlusLiga, wiadomo. Wygrała drużyna z Jastrzębia, którą wspierało - tak na oko - z pięćdziesięciu kibiców (może nawet więcej), którzy postanowili przejechać przez Polskę blisko 800 kilometrów, aby być z zespołem. Brawo! I brawo dla gospodarzy za oprawę, nie „papugowaną”, tylko swoją, prowadzoną w swoim stylu i z wykorzystaniem nowoczesnych technologii związanych chociażby z grą świateł.
Hej Suwałki. Trzymajcie tak dalej. Wnieśliście do ligi fajny pierwiastek świeżości. Życzę Wam wszystkim z całego serca, aby na przyszłość nie zabrakło Wam pasji, tej pasji, którą widziałem w sobotę na własne oczy i żeby miłość do siatkówki nigdy w Was nie zgasła. Pozdrawiam serdecznie.
Marek Magiera
Comments