2016-03-07
Fajnie było po paru latach wrócić pod skocznię i pobawić się z kibicami przy okazji konkursów Pucharu Świata w skokach narciarskich. Nie będę ukrywał, że było to kolejne miłe doświadczenie, bo w jednej chwili wróciło wiele wspaniałych wspomnień, a sama trzydniowa impreza w Wiśle okazała się wspaniałą… odskocznią od codziennych obowiązków.
No to zacznijmy od wspomnień…
Już dawno nikt mnie tak nie rozbawił jak administrator naszej strony Marcin Kiedrowicz, który w ubiegłym tygodniu zamieścił zapowiedziowy wpis naszych wiślackich występów ilustrując go fotką z konkursu w Zakopanem, gdzie wspólnie z Grześkiem mamy przyjemność pozować do zdjęcia z dyrektorem zawodów PŚ Walterem Hoferem na tle wspaniałych polskich kibiców (teraz proszę wybaczyć, sprawdzam Marcina, czy czyta moje teksty, a twierdzi, że tak jest, no to jeśli tak jest, to prośba do Ciebie Marcinie, wstaw to zdjęcie raz jeszcze pod tym tekstem – koniec prywaty, he he). To zdjęcie pokazuje, że czas jest nieubłagany, choć z drugiej strony, gdyby się tak dobrze przyjrzeć, to Walter w sumie teraz wygląda chyba lepiej niż wtedy, a my z Grześkiem, szczególnie ja (przepraszam, ale to wrodzona skromność) wyglądamy dzisiaj po prostu dojrzalej. Fotka z Zakopanego parę lat już ma, a wykonana została albo w 2003, albo w 2004 roku podczas kulminacyjnego okresu czasu nazywanego w naszym pięknym kraju „Małyszomnią”.
Z Adamem Małyszem chwilę sobie porozmawiałem po piątkowym konkursie, choć wcale nie było to łatwe, bo co chwilę ktoś podchodził z prośbą o wspólną fotkę. Żeby nie było wątpliwości, wszyscy którzy podchodzili prosili o fotkę z Adamem, a nie ze mną (taki żart sytuacyjny). Od zakończenia kariery przez Małysza minęło już ładnych parę lat, ale legenda wciąż trwa, a w Wiśle było to widać jak na dłoni, co nasz mistrz skwitował krótkim – „to jest miłe”.
Porozmawiałem też chwilę z drugim naszym mistrzem – Kamilem Stochem, który przyznał bez ogródek, że czuje się trochę zmęczony, choć robił wszystko, aby nie było tego widać, pozując z uśmiechem do kolejnych zdjęć z fanami. Na moje „Kamil, ty już nic nie musisz” odpowiedział po mistrzowsku „ale ja jeszcze chcę”. Trzymam kciuki. Wszyscy trzymajmy, bo to super facet, do tego kibic naszej siatkarskiej reprezentacji. Zresztą na meczu siatkarzy się poznaliśmy, parę lat temu w Spodku.
Tak mi się przypomniało, też wspomnienie, zresztą chyba kiedyś o tym w Krótkiej Piłce pisałem. Po którymś meczu reprezentacji siatkarzy Kamil Stoch, już w hotelu, siedział w lobby przy jednym stoliku z Mariuszem Wlazłym, z którym doskonale się zna i też do obu panów podchodzili kibice z prośbą o wspólne fotki, tyle tylko, że wszyscy chcieli zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z Mariuszem. Niektórzy nie mając kompletnie świadomości kim jest… Kamil, a był już wtedy mistrzem świata, prosili aby im te zdjęcia zrobił. A Kamil jak to Kamil, bez zająknięcia, brał te aparaty, czy telefony i te fotki pstrykał. Nie wiem, ale odnoszę wrażenie, że z Małyszem taki numer zwyczajnie by nie przeszedł, bo Małysza w czasach jego kariery znali i rozpoznawali dosłownie wszyscy.
Nie jestem specjalistą od przewidywania przyszłości, ale odnoszę nieodparte wrażenie, że historia znów rodzi się na naszych oczach, a konkursy Pucharu Świata w skokach w Wiśle mają przed sobą wspaniałą przyszłość. I tego organizatorom tej imprezy życzę, bo to świetni ludzie, którzy w swoją pracę wkładają całe serce. A to najważniejsze.
Marek Magiera
Σχόλια