top of page
  • Zdjęcie autoraMarek Magiera

Czas na finał!

2011-07-04


Za nami "Spodek" i mecze z Brazylią. Szczerze mówiąc, chciałem napisać, że był to przedsmak tego wszystkiego co wspólnie przeżywać będziemy w Ergo Arenie. Teraz, po dwumeczu z „Canarinhios” mam nadzieję, że tak nie będzie. Nie chodzi oczywiście o atmosferę, bo ta – jak zawsze w "Spodku" – była genialna, ale o aspekt stricte sportowy. Mimo bolesnych katowickich lekcji liczę na to, że po raz pierwszy w naszej historii wywalczymy medal tej prestiżowej imprezy.

Polska po raz trzeci w historii organizuje wielki finał Ligi Światowej. Dokładnie dziesięć lat temu w Katowicach po raz pierwszy pełniliśmy rolę gospodarza. Bez sukcesów sportowych, bo organizacyjnie od dawna wyprzedzamy konkurencje o lata świetlne. Cztery lata temu, również w Katowicach, byliśmy o krok od wywalczenia medalu. Po porażce w półfinale z Brazylią „wystarczyło” jedynie pokonać Amerykanów w meczu o brąz. Ta sztuka nam się jednak nie udała i znów musieliśmy obejść się smakiem. Na najwyższym stopniu podium stanęli Brazylijczycy, którzy już dziewięć razy, z czego osiem w ostatnich dziesięciu latach, triumfowali w tych prestiżowych rozgrywkach.

Brazylia jest murowanym faworytem także w tym roku. W finałowej grupie ma jednak godnych rywali – reprezentację USA, Kuby i Rosji. Ci pierwsi w ostatnich latach znaleźli sposób na ogranie siatkarskich Cyborgów. Ograli ich na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie, wygrali z nimi Finał Ligi Światowej w Rio de Janeiro, wreszcie w tegorocznej fazie interkontynentalnej dwa razy okazali się lepsi. Kubańczycy, choć przegrali z Brazylią ubiegłoroczny finał mistrzostw świata, to jednak w grupie nie dali rywalom żadnych szans. Jedyny zespół, który z Brazylią ostatnio nie wygrał to Rosja. Ale akurat wszyscy ci, którzy śledzili eliminacje wiedzą doskonale, że "Sborna" w tym roku prezentuje się wyjątkowo dobrze.

My o prawo gry w czwórce zagramy z Argentyną, Bułgarią i Włochami. Ze wszystkimi tymi zespołami ostatnio częściej wygrywaliśmy niż przegrywaliśmy, ale tak naprawdę nie ma się co za bardzo tym sugerować. Argentyna gra w niezmienionym składzie od kilku sezonów, podobnie jak i Bułgaria. Włosi dokonali małego retuszu, ale szkielet drużyny zachowali. My mamy całkiem nowy zespół, który w eliminacjach grupowych pokazał ogromny potencjał. Jeśli będziemy w stanie go wykorzystać, to będzie… dobrze. Ponadto uważam, że nasi siatkarze awans do czwórki powinni traktować jako swój obowiązek.

Wielu kibiców w internetowych komentarzach pisze coś o manipulacji w losowaniu i innych tego typu historiach. Kochani, dajcie spokój! Mamy się obrażać na losowanie? W naszej grupie jest dwóch zwycięzców pierwszej części eliminacji, podobnie jest w grupie drugiej. Czyli wszystko się zgadza. A w życiu po prostu, czasami szczęście trzeba mieć. I tyle!

Wielu emocji i udanej zabawy w Ergo Arenie. Do zobaczenia na granicy Gdańska i Sopotu.

Marek Magiera

PS. Całkiem niedawno pisałem o naszych plażowiczach życząc im medalu w Starych Jabłonkach. Wczoraj w Stavanger, Mariusz Prudel i Grzegorz Fijałek po raz pierwszy w karierze stanęli na podium! Polska para zajęła drugie miejsce ulegając w finale świetnej brazylijskiej parze: Ricardo i Marcio Arauno. Panowie, wielkie gratulacje!

bottom of page