Marek Magiera
Charakter
2015-02-02
Dobry dzień dzisiaj, żeby zebrać tak z tysiąc „lajków” pod tekstem, prawda? Hymn pochwalny na cześć ręcznych wystarczyłoby napisać, zrąbać do spodu tak zwany „Katar” i sponiewierać, a później jeszcze parokrotnie zmielić serbskich sędziów słynnego już półfinałowego meczu „Gladiatorów” z „Najemnikami”.
Ale to by było za proste. Z tymi „lajkami” oczywiście żartuje, bo choć to miłe kiedy się pojawiają, to tak naprawdę nie to jest najważniejsze, ale nie o tym dzisiaj chciałem napisać. Ręcznych też w jakiś szczególny sposób nie będę wychwalał za mecz z Hiszpania, bo zrobili to już dosłownie wszyscy (w tym i ja na twitterze). Sama dyscyplina jest fajna, emocjonująca, ale nie dla wszystkich zrozumiała, nie ma się co czarować. Powyższą tezę można łatwo obronić – jak jeden z moich kolegów, który w ręczną grał i się na tym zna – pod warunkiem, że mecz ogląda się oczami, a nie serduchem.
Na katarskich mistrzostwach obejrzałem w sumie trzy mecze. Nasz półfinał, mecz o brąz i finał. Więcej nie mogłem, bo miałem swoje obowiązki. Ale od początku turnieju sporo o tych meczach czytałem. I było tak, że gramy słabo, nie mamy pomysłu na grę, zawodnicy są bez formy, a trener do bani. Oczywiście komentarze zmieniały się z każdym kolejnym spotkaniem. Poza jednym, mianowicie, że trener do bani.
A propos trenera. Mam nadzieję, że moi koledzy trenerzy się nie obrażą, ale mam takie pytanie – jak to jest, że wszyscy robią niby to samo, mają podobny warsztat i pomysł, ale od jakiegoś czasu wynik udaje się zrobić w zdecydowanej większości tym zagranicznym? Dobra, ale ja nie o tym.
Dwa lata temu, przed mistrzostwami Europy w siatkówce, pojechałem do Płocka ponagrywać naszych chłopaków do zapowiedzi tej imprezy. Nie wiedziałem, że spotkam tam Mameda Chalidowa, wielkiego wojownika MMA, który do Płocka przyjechał po to, aby z naszymi siatkarzami w zamkniętym gronie pogadać. Na szczęście spotkanie okazało się nie do końca zamknięte, bo towarzyszyła mu kamera filmowa „Drużyny”, która wyłapała znakomity fragment rozmowy, który można zobaczyć w gotowym filmie. Już nie pamiętam, kto zadał to pytanie, czy Łukasz Żygadło, czy Marcin Możdżonek, ale nie o to chodzi.
– Mamed, a kiedy jesteś tam w ringu i ci się kompletnie nie układa, taktyka legła w gruzach, nie masz już siły, to co wtedy robisz?
Chalidow na chwilę zamknął oczy, zamyślił się i po krótkiej chwili odpowiedział tak: - zawsze zostaje jeszcze charakter.
Charakter, słowo klucz.
Sukces piłkarzy ręcznych jest nie do podważenia. Gratulując im tego wspaniałego osiągnięcia chciałbym im najpiękniej podziękować. Ale nie za trzecie miejsce i brąz, tylko za charakter właśnie. Medal medalem, jakiego nie byłby koloru, dla mnie panowie i tak jesteście mistrzami świata! Za to co robicie grając z orzełkiem na piersi!
Marek Magiera