top of page
Zdjęcie autoraMarek Magiera

Byłem w Spale, spałem w Pile

2013-05-20


Jestem przekonany, że wielu z nas to zna, wielu słyszało. Artur Andrus śpiewa tak: „Idą sobie polną drogą tacy, którzy dużo mogą. Trąbka im do marszu gra. Dyrektory i prezesy, łase toto na sukcesy, a tymczasem ja: Piłem w Spale, spałem w Pile i to jak na razie tyle!”. Przypomniałem te słowa z jednego powodu, mianowicie w ubiegłym tygodniu byłem w Spale, aczkolwiek tam nie piłem i spałem w Pile, a wcześniej miałem przyjemność uczestniczyć w jubileuszu 20-lecia istnienia PTPS-u.

Zacznę może od wizyty w Pile. Jubileuszowa gala z okazji 20-lecia istnienia PTPS-u miała niezwykle dostojny przebieg. W miejscowym teatrze stawili się wszyscy, którzy przez te 20 lat, bliżej lub dalej związani byli z pilską siatkówką. Prezes klubu (jeden z założycieli PTPS-u) Radosław Ciemięga przypomniał historię powstania klubu, nie omieszkał też przypomnieć największych sukcesów z mistrzostwami kraju na czele. Fragmenty pierwszego historycznego spotkania z Augusto Kalisz, który dał złoty medal pilskiej drużynie, można było obejrzeć na specjalnie przygotowanej projekcji. Pośród oglądających archiwalny film nie było praktycznie osoby, która nie uśmiechnęłaby się widząc na bliskich kadrach młodziuteńką wtedy Agnieszkę Kosmatkę, czy Beatę Strządałe, nie wspominając o Małgosi Glince w barwach kaliskiego klubu.

W Pile była okazja, aby porozmawiać nie tylko o historii, ale także o przyszłości – tak PTPS-u, jak i w ogóle naszej żeńskiej ligowej siatkówki. Był też czas, aby te 20 lat podsumowali kibice pilskiej drużyny, którzy na siatkówce znają się doskonale i którzy od kilku dobrych lat nie schodzą poniżej pewnego poziomu. Przyznam szczerze, że przecierałem oczy ze zdumienia, kiedy opowiadali o swoich relacjach z klubowymi działaczami i sponsorami, ale ponieważ były to dyskusje zupełnie prywatne, proszę wybaczyć – pozostawię je wyłącznie dla siebie. Tak samo jak wrażenia z części nieoficjalnej, która była równie barwna, jak cała 20-letnia historia pilskiego klubu.

Dobrze, tyle o pilskich wojażach, teraz dwa słowa o tym, co w Spale.

Andrea Anastasi i jego podopieczni wykuwają formę przed startem Ligi światowej. Od kilku tygodni do dyspozycji trenera są wszyscy siatkarze, którzy zgodnie z umową stawili się na zgrupowaniu dokładnie 12 dni po ostatnim swoim ligowym meczu. Dzisiaj do kolegów jako ostatni powinien dołączyć Łukasz Żygadło. Osobiście żałuję, że nie było go w Spale w minioną środę, bo miałem niebywałą ochotę porozmawiać z nim o transferze do Zenita Kazań, który odbił się szerokim echem w całym środowisku.

W Spale udało mi się porozmawiać z kilkoma zawodnikami, między innymi z Krzyśkiem Ignaczakiem, Andrzejem Wroną, Zbyszkiem Bartmanem, Michałem Ruciakiem i Wojtkiem Włodarczykiem. Szczególnie ciekawą postacią wydał mi się ten ostatni zawodnik, który… postawił wszystko na jedną kartę i na razie wygrywa. Zmiana pozycji z rozegrania na przyjęcie, wyjazd do Austrii, powołanie do reprezentacji, transfer do Skry Bełchatów.

– To dzieje się tak szybko, że nie wiem, co mam powiedzieć – przyznał siatkarz, z którym całą rozmowę niebawem, kto będzie miał ochotę będzie mógł zobaczyć w portalu polsatsport.pl.

Coś mam przeczucie, po tym, co widziałem na otwartym treningu dla mediów, że Wojciecha Włodarczyka w tym sezonie reprezentacyjnym przynajmniej kilka razy w narodowych barwach na boisku zobaczymy. Być może już za kilka dni, w Miliczu i Twardogórze, gdzie nasi siatkarze rozegrają dwa towarzyskie mecze z reprezentacją Serbii.


Marek Magiera

Comments


bottom of page