2016-02-29
Dość szerokim echem odbiły się w środowisku siatkarskim wyniki ostatniej kolejki spotkań PlusLigi. Konkretnie chodzi o porażki Resovii i Skry. Wczoraj byłem w Gdańsku i wspólnie z Wojciechem Drzyzgą miałem przyjemność komentować w Polsacie Sport mecz Lotosu z ZAKSĄ. Wielu kibiców pytało nas, co myślimy o tym wszystkim, co wydarzyło się w sobotę w Lubinie i w Bełchatowie.
Już to kiedyś tutaj pisałem, więc tylko powtórzę, że u mnie, ten cały wyścig o prawo gry w finale ligi, nie wywołuje jakiegoś większego ładunku emocjonalnego, ani tym bardziej podniecenia. Patrzę na to wszystko chłodnym okiem i nie ma drużyny za którą jakoś wybitnie bym w tym wyścigu trzymał kciuki. Po prostu sobie patrzę i… czekam na to, co się wydarzy. Nie wiem dlaczego tak jest (może przyszło to z wiekiem, he, he), ale to fakt, że bardziej kibicuję po prostu konkretnym zawodnikom, niż klubom w których występują. Natomiast nie ma mowy o przypadku, że wspomniani siatkarze, którym kibicuję są w zdecydowanej większości reprezentantami naszego kraju, albo nimi w przeszłości byli, albo nimi w przyszłości będą. Tak, tak. Jedyna drużyna, która w tej chwili mnie podnieca i której kibicuję bez opamiętania, to reprezentacja Polski i w tym roku – przepraszam za szczerość – ale nie interesuje mnie kompletnie nic poza kwalifikacją olimpijską i później samym turniejem w Rio.
A propos kwalifikacji. Pamiętacie moją deklarację po berlińskiej rzezi? Złożyłem wtedy publiczne przyrzecznie, że nie tknę alkoholu do Igrzysk w Rio jeżeli Polacy pokonają Niemców w meczu o trzecie miejsce. Dzisiaj minął 50 dzień totalnej abstynencji, choć bliżsi i dalsi znajomi postarali się o to, aby za łatwo nie było. W tak zwanym międzyczasie trafiło się jedno „pępkowe”, jedna „czterdziestka” i kilka mniej lub bardziej planowanych okazji, żeby na przykład „ponaprawiać polski sport”. Nie dałem się jednak złamać, ale wiecie co jest jednak najweselsze w tej sytuacji? Kiedy przy różnych okazjach odmawiam alkoholu, to z reguły słyszę – „co się stało?”, „nie pijesz?”, „chory jesteś?”, a kiedy wyjaśniam o co chodzi, to słyszę zatroskane „naprawdę?”, „jak sobie radzisz?”, albo po prostu „pogięło cię?”. Nie chciałbym się tutaj jakoś specjalnie zagłębiać w tak zwaną naturę ludzką, ale trochę mnie te pytania zastanawiają i przy okazji przerażają, bo o niektórych znajomych, to ja się chyba zacznę martwić, no bo jeżeli wytrzymanie 50 dni bez alkoholu (na razie 50, będzie dużo więcej) jest dla kogoś dużym wydarzeniem, to… nie wiem co o tym myśleć.
Wracając jeszcze na chwilę do naszej ligi, po prostu chciałbym, żeby wszystkie drużyny, które mają ambicje bić się o mistrzowski tytuł prezentowały wysoki poziom i jakość gry, tak jak zrobiły to w niedzielę Lotos Trefl i ZAKSA. Takie mam oczekiwania, i tyle…
Marek Magiera
Comments