top of page
  • Zdjęcie autoraMarek Magiera

Łubudubu, łubudubu...

2011-08-15


W Zielonej Górze byłem pierwszy raz w życiu i przyznam, że jestem pod dużym wrażeniem. Dosłownie wszystkiego, ale najbardziej ludzi, którzy mieszkają w tym pięknym mieście i nawet niekoniecznie interesują się sportem. Na każdą prośbę, pytanie, czy to w hotelu, czy na ulicy, z dużą cierpliwością – i co ważne – uśmiechem na twarzy odpowiadali, więcej – służyli swoją bezinteresowną pomocą. Wiem, że to powinien być standard, ale wiem też, i Państwo też to wiedzą, że akurat niekoniecznie w naszym kraju na co dzień tak właśnie jest.

Do Zielonej Góry siatkówka w takim wydaniu zawitała po raz pierwszy. Osobiście jestem przekonany, że na pewno nie po raz ostatni. Świetna atmosfera, znakomite przyjęcie wszystkich gości i fantastyczna hala, w której aż chce się grać. No i kibice… Niepowtarzalni, obdarzeni znakomitym poczuciem humoru, po prostu ludzie, którzy chcieli uczestniczyć w czymś wyjątkowym i przeżyć chwile, które pomogą im zapomnieć o codziennych problemach.


Dlaczego o tym piszę? Dlatego, żeby niektórzy, na szczęście nieliczni, będący w zdecydowanej mniejszości zrozumieli, po co to wszystko od kilkunastu lat wspólnie z Grzegorzem robimy…


Stanisław Tym, to człowiek, którego nikomu w tym kraju przedstawiać nie trzeba. Artysta o niepodważalnym dorobku, znakomity felietonista, wybitny aktor, ale przede wszystkim człowiek ogromnej wiedzy z wielkim doświadczeniem, który przez większość swojej zawodowej kariery musiał borykać się ze wszystkimi absurdami i kretynizmami życia w PRL-u. Co ważne, robił to skutecznie dając tego wyraz nie tylko na ekranach, ale przede wszystkim w życiu codziennym. Pan Stanisław był w Zielonej Górze na ostatnim meczu naszych siatkarek z Kubankami. Był w znakomitej formie, mimo iż w noc poprzedzającą mecz ciężko pracował podczas Kabaretobrania w zielonogórskim amfiteatrze, gdzie był gwiazdą wieczoru.

Po spotkaniu w towarzystwie Waldemara Wspaniałego podszedł do naszego stanowiska w hali, żeby nas… poznać. W pierwszych słowach podziękował za to, że super odpoczął. Znalazł też czas, aby w formie anegdot przypomnieć o kilku swoich bogatych doświadczeniach sportowych, i poprosił, żeby go słuchać z uwagą, bo przecież na sporcie doskonale się zna. Wszak od kilkudziesięciu lat, nieprzerwanie jest prezesem Klubu Sportowego "Tęcza".



Stanisław Tym jest postacią wybitną i niejedno w życiu widział. Ale nie tylko on pofatygował się do nas z podziękowaniami za to, co wspólnie w Zielonej Górze zrobiliśmy. Byli też zupełnie anonimowi dla nas ludzie z przysłowiowym Kowalskim i przysłowiową panią Mariolą. Wszystkim serdecznie dziękujemy, bo to jest najlepsza nagroda jaką mogliśmy w Zielonej Górze otrzymać.

Na koniec jeszcze mała osobista dygresja, która niech będzie puentą rozumienia i pojmowania słowa "widowisko". Niezależnie od tego, jak będą wyglądały oprawy, cała otoczka i to wszystko co dzieje się dookoła, jedno się nie zmieni. To sport. On obroni się zawsze, pod warunkiem, że się go kocha i przynajmniej trochę rozumie.

Marek Magiera

bottom of page