top of page
Zdjęcie autoraMarek Magiera

ZB9 na wylocie

2013-09-02


Siedziałem właśnie w pracy na montażu i przygotowywałem kolejny filmik z udziałem naszych siatkarzy przed mistrzostwami Europy. Akurat „obrabialiśmy” sylwetkę Zbyszka Bartmana, kiedy zadzwonił telefon. – Słyszałeś, słyszałeś!? – podekscytowany głos mojego rozmówcy zwiastował prawdziwą bombę. – Nie, nic nie słyszałem – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. – Anastasi wyrzucił Bartmana! Szok, co!?


Tak szczerze, to mój rozmówca (mniejsza o nazwisko, w każdym razie z tak zwanego środowiska) nie użył w ostatniej sekwencji słowa „wyrzucił”, tylko innego, wprawdzie też na „w”, ale zdecydowanie dłuższego. Po czym dodał mniej więcej takie zdanie – „doigrał się wreszcie”.

Nie wnikam, interpersonalne stosunki innych ludzi, w tym moich znajomych, kompletnie mnie nie interesują. Nie moja sprawa, czy ktoś się z kimś lubi, czy nie, a już najmniej mnie obchodzi dlaczego tak jest. Ja osobiście do Zibiego nic nie mam i mam nadzieję, że on do mnie też. I tyle.

Fakt na dzisiaj jest taki. Andrea Anastasi zrezygnował z Bartmana i wszystko na to wskazuje, że nie skorzysta z jego usług podczas mistrzostw Europy. Czy to szok? Nie wiem. Zaskoczenie? Hm… Tak naprawdę, to szok przeżyłem podczas powołań do kadry tylko raz, kiedy… Paweł Janas nie powołał na mundial w Niemczech Tomasza Frankowskiego, człowieka, który nastrzelał mu goli w eliminacjach i był wtedy najlepszym naszym napastnikiem. Zachowując wszelkie proporcje, czy to samo można dzisiaj powiedzieć o Zbyszku patrząc na jego grę w tym sezonie reprezentacyjnym?

Zastanawiałem się, czy nie zadzwonić do któregoś ze znajomych trenerów, aby poprosić o komentarz do całej sytuacji, ale uznałem, że nie będzie to miało większego sensu, bo wiem jakich odpowiedzi na pytania się spodziewać. Idę o zakład, że każdy trener powie, że to decyzja bardzo odważna. To po pierwsze. Po drugie – Anastasi musiał mieć bardzo silne argumenty, aby taką decyzję podjąć, bo przecież nikt o zdrowych zmysłach na kilkanaście dni przed najważniejszą imprezą sezonu nie zrezygnuje z zawodnika, który był numerem jeden na swojej pozycji podczas wszystkich dotychczasowych turniejów.

Osobiście jestem przekonany, że Anastasi od dłuższego czasu dojrzewał do podjęcia takiej decyzji, a sparingowe mecze w Serbii jedynie go utwierdziły w przekonaniu, że tak trzeba zrobić. No bo jeżeli faktycznie Jarosz i Bociek są dzisiaj w dużo lepszej formie od Bartmana, to chyba nie ma o czym dyskutować, prawda? Inaczej – ja to przynajmniej tak widzę – trzeba mu, to znaczy Anastasiemu, kibicować, aby decyzja którą podjął przyniosła nam wszystkim określony rezultat – czytaj medal podczas ME.


Marek Magiera

Comments


bottom of page