top of page
Zdjęcie autoraMarek Magiera

Zakładam zegarek!

2015-06-15


Czytam właśnie książkę napisaną przez Tomasza Jarońskiego i Krzysztofa Wyrzykowskiego pod tytułem "Rach, ciach ciach, czyli pchamy, pchamy". Kibice, którzy znają obu panów z transmisji telewizyjnych doskonale wiedzą skąd wziął się pomysł na ten tytuł. Autorzy wyjaśniają to zresztą już na początku swojej barwnej jak zawsze rozmowy.


A gdyby tak napisać podobną książkę o siatkówce i o tym, co dzieje się dookoła naszej ukochanej dyscypliny podczas dużych, ale też i małych imprez? Tytuł już jest - wymyślił go Wojciech Drzyzga podczas naszych Mistrzostw Świata. "Zakładam zegarek!" - pamiętacie to?

"Zakładam zegarek!", czyli taki amulet, rytuał komentatorski, który przeszedł do historii komentatorskiego języka wtopionego w konkretną dyscyplinę, w naszym przypadku siatkówkę. Tak jak biathlonowe "rach, ciach ciach" Jarońskiego z Wyrzykowskim, czy ich kolarskie "pchamy, pchamy".

"Zakładam zegarek!"- niektórzy pewnie zastanawiają się o co chodzi. Otóż wyjaśniam. Wojciech Drzyzga ma taki zwyczaj, że kiedy siada na komentatorskim stanowisku, zawsze - z chwilą rozpoczęcia transmisji -ściąga z ręki zegarek, który kładzie na stoliku obok monitora. I ten zegarek spokojnie leży tam sobie do końca transmisji.

Mecz Polska - Brazylia w Łodzi. Atakuje Karol Kłos. Ostatnia piłka tie-breaka. Piłka wychodzi daleko w aut, Brazylijczyk Sidao lekko przyaktorzył udając, że piłki nie dotknął. Komentujący mecz Wojciech Drzyzga na antenie zwraca się do Tomka Swędrowskiego: "Sidao ma minę dziecka, któremu przed chwilą ktoś zabrał zabawki. Dla mnie to koniec meczu. Zakładam zegarek."

Finał z tą samą Brazylią, ale już nie w Łodzi tylko w katowickim Spodku. Mamy dwa punkty przewagi, do piłki na zagrywce staje Wallace i wtedy Wojtek wypowiada swoje czarodziejskie zaklęcie, "zakładam zegarek". Chwilę później Mika dogrywa do Zagumnego, ten wystawia piłkę Wlazłemu, cios i... jesteśmy mistrzami świata! A wcześniej były mecze z Rosją i Niemcami, i wtedy też zegarek wędrował z powrotem na rękę Wojtka.

O tym zegarku tak naprawdę to pomyślałem sobie wczoraj późnym wieczorem, kiedy obaj komentowaliśmy pierwszy mecz naszej reprezentacji na Igrzyskach Europejskich w Baku i było już późno w nocy, kiedy po tie breaku wygranym przez nasz zespół opuszczaliśmy studio w Warszawie. Dzień wcześniej w podobnych okolicznościach swój pierwszy mecz wygrały nasze panie (osobne gratulacje dla pana trenera Jacka Nawrockiego).

Te Igrzyska Europejskie zapowiadają się na kawał fajnej imprezy, szczególnie jeśli chodzi o turniej siatkówki. I tak myślę sobie, że fajnie byłoby go skończyć w strefie medalowej, a może nawet pomyśleć o wygraniu turnieju. A co? Kto nam zabroni tak myśleć? Wojtek podczas wczorajszego meczu z Francją nie miał wprawdzie zegarka, ale ja miałem i będę go miał na następnych meczach, podobnie pewnie Jurek Mielewski. I tak sobie myślę, że jak będziemy wspólnie z Wojtkiem komentować mecze naszych drużyn w Baku, a On przyjdzie do studia bez swojego zegarka, to damy mu na chwilę nasze, żeby tę zwycięską siatkarską formułkę jednak wypowiadał. "Zakładam zegarek!" - co Wy na to?


Marek Magiera


PS. A w książce "Rach, ciach ciach, czyli pchamy, pchamy" jest też jeden siatkarski wątek w którym Krzysztof Wyrzykowski opowiada jak na przestrzeni kilkunastu lat zakochał się w naszej ulubionej dyscyplinie.

Comments


bottom of page