top of page
  • Zdjęcie autoraMarek Magiera

Układanka

2013-02-11


Ci wygrają z tymi, bo nie chcą zająć wyższej lokaty, ci wygrają z tymi, bo później zagrają ze sobą w play offie i ci im to oddadzą, tutaj będzie taki wynik, a tutaj taki. Tego typu opinie dało się słyszeć przed ostatnią kolejką spotkań w siatkarskiej PlusLidze. Teorii spiskowych było sporo, na szczęście – słowa te piszę przed ostatnim meczem w Jastrzębiu – niewiele z nich się ziściło.

Spiskowe teorie pojawiły się w chwili, kiedy okazało się, że ostatnia kolejka rozegrana zostanie na raty, a nie w jednym terminie obowiązującym wszystkie zespoły. Osobiście, już na wstępie zaznaczę, że jestem zwolennikiem tego, aby wszystkie mecze w takiej sytuacji odbywały się tego samego dnia, o tej samej godzinie. Dla zasady.

Istotą sportu jest wygrywanie. To wie każdy, kto sport uprawiał. Każdy też wie, że w zespołowych dyscyplinach chodzi o wygranie całych rozgrywek, ale już niekoniecznie pojedynczego meczu. Dlatego też zastanawiam się, czy potępiać wszystkich tych, którzy chcą sobie „ułatwić” drogę do ostatecznego celu, powiedzmy wygrania ligi, czy jakiś innych mistrzostw. Przypomnę tutaj, że nasza reprezentacja na mistrzostwach Europy przegrywając mecz wybrała sobie przeciwnika w fazie pucharowej, dokładnie tak samo postąpili Brazylijczycy na mistrzostwach świata. I pewnie za jakieś pięćdziesiąt lat nikt nie będzie pamiętał, że specjalnie oddali mecz rywalom, wszyscy za to będą wiedzieli, że wygrali mundial, bo z tej rubryki nikt ich przecież nie usunie.

Aby uniknąć jakichkolwiek podejrzeń o manipulacje, czy umawiane wyniki meczów, trzeba by było zmienić zasady rywalizacji i w przypadku naszej siatkarskiej ligi zrezygnować z play off, bo tylko to zagwarantuje, że każdy będzie chciał wygrać najwięcej spotkań, aby zdobyć w sumie najwięcej punktów. Tak jak jest to na przykład w piłce nożnej. Pytanie tylko, czy o to nam chodzi? Czy dzisiaj ktokolwiek jest w stanie sobie wyobrazić walkę o medale bez fazy play off, która ze względu na liczbę rozgrywanych spotkań o stawkę i konkretne cele potęguje emocje, a przy okazji bardzo wzbogaca rywalizację. Mówiąc wprost – jest ciekawie do samego końca.

W niedzielę komentowałem w Polsacie Sport mecz Resovii z Treflem wspólnie z Wojciechem Drzyzgą. Na antenie poruszyliśmy powyższy temat, który Wojtek w swoim stylu znakomicie spuentował. – Jaki system by nie obowiązywał jedno jest w stu procentach pewne, na koniec i tak zawsze wygrywają najlepsi – powiedział i naprawdę trudno się z nim nie zgodzić.


Marek Magiera

bottom of page