To praca, a nie żaden fart
- Marek Magiera
- 30 sty 2019
- 2 minut(y) czytania
2015-04-13
Oglądałeś? Ale im przyfarciło, co? – takimi słowami przywitał mnie wczoraj późnym wieczorem jeden z moich kolegów, który podobnie jak i ja obejrzał zwycięski finał mistrzostw Europy kadetów w którym młodzi Polacy pokonali młodych Włochów.
Po jakiejś chwili od zakończenia rozmowy przyszedł moment refleksji. Przyfarciło? Nie sądzę! Ten turniej pokazał, że nie ma tu mowy o żadnym farcie, bo jeśli na turnieju wygrywasz wszystkie mecze, to o jakim farcie my tu mówimy? I to wygrywasz wszystko w sposób przekonujący, nie pozostawiający jakichkolwiek wątpliwości. A w rozgrywkach młodzieżowych jest to wyjątkowo trudne, na pewno trudniejsze niż w prawdziwej dorosłej grze…
Kadetom, sztabowi i wszystkim ludziom zaangażowanym w prowadzenie tej ekipy serdecznie gratuluję ogromnego sukcesu, bo w takich kategoriach musimy rozpatrywać to wszystko, co wydarzyło się w Turcji. Gratuluję też rodzinom tych chłopaków, rodzicom, siostrom, braciom, babciom, dziadkom i ogromnie cieszę się razem z wami, bo nikt kto nie przeżył podobnych chwil nigdy nie zrozumie co też dzieje się z człowiekiem, kiedy jedna z najbliższych mu osób zostaje mistrzem Europy.
Ja to uczucie znam i doskonale to pamiętam, choć wszystko wydarzyło się już 22 lata temu. W 1993 roku (też w Turcji, ha ha) reprezentacja Polski U-16 w piłce nożnej wywalczyła tytuł Mistrza Europy w finale pokonując Włochów (znowu Włosi, ha ha) 1:0. Gola na wagę złotego medalu zdobył Marcin Szulik, który w sytuacji sam na sam pokonał Gianluigiego Buffona (tak, tak, tego Buffona). Podstawowym zawodnikiem tej „złotej” drużyny, którą prowadził trener Andrzej Zamilski, był mój brat Jacek.
Rok później ta sama drużyna wystąpiła w Mistrzostwach Świata U-17 w Japonii. I choć osiągnęła ogromny sukces zajmując czwarte miejsce, to oprócz samych piłkarzy i ich najbliższych rodzin (dlatego wspomniałem wcześniej o rodzinach) pewnie niewielu to pamięta, a mało kto o tym w ogóle wie.
Właśnie z Jackiem kiedyś zastanawiałem się dlaczego tak się stało, że z tej ich drużyny tak niewielu chłopaków wypłynęło na szersze piłkarskie wody. Dlaczego tylko kilku piłkarzy przebiło się do naszych ligowych klubów, dlaczego tylko jednostki trafiły do dorosłej reprezentacji? Pytań jest zresztą więcej, podobnie jak i problemów z którymi młodzi, wtedy szesnastoletni ludzie, musieli się zmierzyć. Niestety często w pojedynkę, ale to temat na zupełnie inne opowiadanie.
Dlatego też, drodzy panowie, świeżo upieczeni siatkarscy mistrzowie: Kamilu, Łukaszu, Damianie, Jakubie, Dawidzie, Patryku, Jakubie, Bartoszu, Tomaszu, Jędrzeju, Tomaszu i Mateuszu – pamiętajcie, że jesteście dopiero na początku drogi! Dalej ciężko pracujcie, bo właśnie ciężką pracą wywalczyliście złote medale. Pracą, a nie żadnym fartem. Nie zmarnujcie tego!
Marek Magiera
Comentarios