top of page
Zdjęcie autoraMarek Magiera

Testowanie

2012-12-10


No to zobaczymy jak to będzie wyglądało. Jeszcze tylko kilka dni i przekonamy się, czy kolejna siatkarska rewolucja szykowana przez działaczy, tym razem naszych, ma jakąkolwiek rację bytu. Podczas charytatywnego meczu w Częstochowie Skra Bełchatów zmierzy się z reprezentacją Polski. Siatkarze grać będą do 15 zdobytych punktów, do 5 wygranych setów.

Ostatnio trochę na temat tej zmiany porozmawiałem ze znajomymi, z uwagą czytałem pojawiające się w prasie opinie, prześledziłem też internetowe fora, a także zapoznałem się z Waszym zdaniem o które prosiłem przed tygodniem. Ja ze swoim wstrzymam się jeszcze tych kilka dni, bo… muszę to zobaczyć, gdyż docierają do mnie argumenty tak zwolenników, jak i przeciwników proponowanej zmiany.

W minioną środę w Łodzi przy okazji meczu Skry z Tomisem z Lidze Mistrzów porozmawiałem chwilę z Jackiem Pasińskim, całkiem niedawno jeszcze trenerem siatkarek Budowlanych Łódź, który zwrócił mi uwagę na fakt, iż wszystkie zmiany jakie ostatnio zaproponowała światowa federacja bardzo dobrze się przyjęły. Tak było z wydłużeniem pola zagrywki, co automatycznie uruchomiło lawinę kolejnych taktycznych kompilacji na boisku, tak było ze zmianą sposobu punktowania, tak też było z wprowadzeniem do gry zawodnika libero. Jacek mógłby zresztą ten ostatni temat rozwinąć, bo sam był środkowym i za swoich czasów nie dostawał wsparcia w postaci zmiany, tylko twardo, wspólnie z niższymi od siebie kolegami, zdarzało się, że i po trzy, czasami blisko cztery godziny, bo tyle czasu trwały mecze kiedy zdobywano punkty tylko przy swojej zagrywce, dosłownie przekwitał na boisku… Wracając jeszcze na chwilę do zmian warto zauważyć, że w ostatnich latach nie sprawdziła się – i dzięki Bogu – jedna propozycja, która dotyczyła przeniesienia ciężaru gry w ataku do drugiej linii. Testowanie systemu podczas Klubowych Mistrzostw Świata nie wypadło dobrze, bo zwyczajnie wypaść nie mogło, a dzisiaj – szukając spiskowej teorii dziejów, a jakże – można nawet założyć, że przedstawicielom i orędownikom tamtej propozycji wcale nie chodziło o zmianę systemu, czy urozmaicenie gry, tylko zwyczajnie o… wygranie wówczas turnieju.

Sprawy bieżące, to Liga Mistrzów i nasze rozgrywki. Przed nami ostatnie spotkania w grupach Champions League i mam nadzieję, że będziemy po nich w dobrych humorach, tak w przypadku występu naszych panów, jak i pań. W środę zamierzam w telewizji obejrzeć występy wszystkich naszych męskich zespołów, we wtorek zaś wybieram się do Sopotu na mecz Atomu Trefla z Asystelem Villa Cortese.

Słowo o naszej lidze i listu od jednego z kibiców, który zapytał mnie, czy oglądałem hit w Bełchatowie i jeśli tak, to co o nim sądzę… No to, tak. Mecz oglądałem, to po pierwsze. Po drugie, wielkiego wrażenia na mnie nie zrobił, bo i zrobić nie mógł, z dwóch zasadniczych powodów. Resovia – delikatnie rzecz ujmując – daleka jest od optymalnej formy, o czym wszyscy wiedzieli przed meczem, a Skra nie mogła zagrać w pełnym składzie, o czym też wszyscy wiedzieli. Pozytywy tego meczu dla mnie, to postawa rezerwowych Skry – Konstantina Cupkovica i Michała Bąkiewicza oraz Zbigniewa Bartmana w końcowych fragmentach trzeciego seta.

Na koniec ciekawostka towarzyska. Od sierpnia tego roku mam przyjemność prowadzić niedzielne podsumowanie wydarzeń piłkarskich w Magazynie T-Mobile Ekstraklasy w Polsacie Sport. Stałym gościem tego programu jest znakomity przed laty piłkarz Dariusz Dziekanowski. We wrześniu „Dziekan” obchodził 50-te urodziny i z tej okazji, w ramach prezentu, wybrał się do Madrytu na mecz Realu z Borussią Dortmund w Lidze Mistrzów. Po powrocie był zachwycony, dosłownie wszystkim, a wiecie doskonale, że w swojej bogatej karierze trochę w życiu widział…

Z radością chciałem wszystkich poinformować, że podobne odczucia miał w środowy wieczór, kiedy skorzystał z mojego zaproszenia i przyjechał do Łodzi, aby z loży VIP (podziękowania dla prezesa Konrada Piechockiego) obejrzeć po raz pierwszy w życiu mecz siatkarskiej Ligi Mistrzów i zwycięstwo Skry nad Tomisem. W tym miejscu nie wiem, czy Darek to przeczyta, dlatego też jedynie na wszelki wypadek napiszę, to co już mu powiedziałem. Drogi Darku, ludzie którzy brali od Ciebie autografy i robili sobie z Tobą zdjęcia naprawdę nie byli przeze mnie podstawieni:).

Marek Magiera

Kommentare


bottom of page