top of page
Zdjęcie autoraMarek Magiera

Tłusty czwartek

2017-02-27


Koniec zimowej laby. Tradycyjnie już podczas ferii wybrałem się z żoną i synem do Bukowiny Tatrzańskiej. Dodam, że siódmy rok z rzędu dokładnie w to samo miejsce. Po drodze tradycyjnie też zahaczyliśmy o dom moich rodziców w Częstochowie. Ojciec jak co roku dopytywał dlaczego Bukowina i czy nie lepiej byłoby, gdybyśmy ze względu na Maćka pojechali raz gdzie indziej, aby pokazać mu inne miejsce. Nie, nie byłoby lepiej. W Bukowinie jest najlepiej.


Od razu zaznaczam, że nic od gminy Bukowina Tatrzańska nie dostałem za ten wstęp, ani za cały tekst, po prostu kocham to miejsce. Moja żona zresztą też. Tu się odpoczywa i nie przeszkadza temu nawet nawał turystów w sezonie, choć nie ukrywam, że moim ulubionym miesiącem, żeby tu zaglądać jest listopad. Ale jest luty, były ferie, była masa ludzi, ale były też jak zawsze piękne widoki, narty, spa i spotkania ze znajomymi.

Jedno jest pewne. Gdybym miał takie możliwości, przede wszystkim finansowe, to z pewnością tutaj postawiłbym dom. Na jakimś wzgórzu, tak aby codziennie budził mnie taki widok, jak przez ostatnich kilka dni, żebym mógł popołudniu, czy wieczorem usiąść sobie na tarasie i nie robić absolutnie nic, o niczym nie myśleć, tylko patrzeć przed siebie i podziwiać potęgę oraz majestat tych przepięknych gór. 

Cieszę się, że udało mi się przez tych kilka dni odłączyć zupełnie od otaczającego nas świata, z jednym wyjątkiem. Chodzi o tłusty czwartek, ale akurat wcale nie o pączki, czy inne słodkości z faworkami na czele, tylko o mecz rewanżowy w Lidze Europy Ajax Amsterdam - Legia Warszawa. Moja kochana małżonka doskonale wiedziała, że złożona przeze mnie przed wyjazdem deklaracja "cały tydzień bez telewizora" może runąć właśnie w ten dzień, więc jak to kobieta, w okolicach pory obiadowej dyskretnie zasugerowała, że może wybrałaby się na specjalny seans do SPA, bo jest akurat super oferta z jakimiś tam ekstra bajerami i że to mógłby być dla niej prezent ode mnie na zbliżający się Dzień Kobiet. Dobra jest, co? He, he…

Trochę się z nią dla zasady poprzekomarzałem, ale suma summarum ten pakiet wykupiłem, dzięki czemu mogłem się poczuć tak jakbym do tego Amsterdamu poleciał, bo ów pakiet kosztował w sumie tyle ile bilet na samolot w obie strony, ale co tam.

Mecz obejrzałem. Legia przegrała i odpadła. Trudno, takie życie, sport. Małżonka wróciła z tego SPA dosłownie pięć minut po końcowym gwizdku sędziego, ale ani o wynik, ani nawet o to czy oglądałem mecz nie zapytała. Przyznam szczerze, że trochę mnie to zaintrygowało, więc w drodze powrotnej do Piaseczna zapytałem, dlaczego tak się stało. Okazało się, że mój dzielny syn zaraz po meczu wysłał do niej smsa z wynikiem.


Marek Magiera

Comments


bottom of page