top of page

kulaga-magiera

k r e u j e m y   s p o r t o w e   e m o c j e

Swoje miejsce

Zdjęcie autora: Marek MagieraMarek Magiera

2011-12-11


Emocje po Pucharze Świata powoli opadają. Czas wrócić na ziemię i całą energię skoncentrować na rozgrywki ligowe, a także na występy naszych eksportowych drużyn w europejskich pucharach. U panów hitem będzie wyjazdowe starcie ZAKS-y Kędzierzyn Koźle z Trentino Volley. U pań na pierwsze miejsce wybija się mecz znakomicie dotąd spisującego się Banku BPS Muszyna ze Scavolini Pesaro.

W minioną środę na antenie Polsatu Sport miałem przyjemność okazję komentować mecz Atomu Trefla Sopot z Dynamem Kazań w siatkarskiej Lidze Mistrzyń. Wynik pewnie wszyscy znają, tak dla przypomnienia napiszę, że wygrał zespół gości 3:0. Porażka wkalkulowana jest w cenę uprawiania sportu i trzeba nad nią przejść do porządku dziennego. Mnie jednak bardziej od samego wyniku zmartwiło coś zupełnie innego. Mianowicie to, że w wyjściowym składzie Atomu znalazło się miejsce tylko dla jednej Polki. Była nią grająca na pozycji libero Paulina Maj. Na rozegraniu zagrała Amerykanka, na środku siatki Hiszpanka i Niemka, na przyjęciu Turczynka i Amerykanka, wreszcie w ataku Niemka. Ktoś może powiedzieć, no i co z tego? To sprawa samego klubu i sztabu szkoleniowego. To prawda, ale spójrzmy na sprawę przez pryzmat dla mnie najważniejszej drużyny w Polsce, czyli reprezentacji kraju.

Do meczowej dwunastki nie zmieściły się Katarzyna Konieczna, Dorota Wilk i Lena Dziękiewicz. Pierwsza z wymienionej trójki z powodzeniem grała w naszej kadrze w tym roku, druga – uważana za perspektywiczną rozgrywającą – do gry w drużynie narodowej może z powodzeniem aspirować (grała w kadrze B na Uniwersjadzie), trzecia jeszcze niedawno była jedną z trzech podstawowych środkowych reprezentacji. W kwadracie dla rezerwowych cały mecz przestała Ewelina Sieczka, parę lat temu okrzyknięta wielkim talentem, siatkarka która bez dwóch zdań ma dane ku temu, aby o miejsce w ścisłej kadrze biało-czerwonych powalczyć.

Do czego zmierzam… Rozgrywki Champions League w siatkówce cieszą się sporym prestiżem, uczestnictwo w nich jest przede wszystkim nobilitacją, a dla naszych czołowych klubów swego rodzaju egzaminem dojrzałości. Nie ma się co oszukiwać, ale rozgrywki PlusLigi Kobiet, choć atrakcyjne, to jednak od najlepszych nie wymagają stuprocentowej koncentracji i zaangażowania w każdym spotkaniu. W Lidze Mistrzyń jest inaczej. Tutaj, ani na moment nie można odpuścić.

Nie mam nic przeciwko zagranicznym zawodnikom, wręcz przeciwnie – jeżeli reprezentują odpowiedni poziom, to z pocałowaniem ręki chętnie zobaczę ich w każdym naszym klubie. I takie zawodniczki w Atomie występują, problem polega na tym, że na razie – przynajmniej w Lidze Mistrzyń – nic ciekawego nie prezentują, więcej – zabierają miejsce naszym, młodym siatkarkom dla których każdy mecz w tych rozgrywkach – w perspektywie ich rozwoju – byłby nieocenionym doświadczeniem na przyszłość.

Ten tekst pewnie nie ujrzałby światła dziennego, gdyby to Atom wygrał 3:0 w godzinę z prysznicem i dopisał do swojego dorobku kolejne trzy punkty. I to prawda, bo trudno mieć pretensje do kogoś o zwycięstwa. Co więcej, jeżeli zagraniczny zaciąg Atomu ma zdobyć Puchar Europy, to OK, niech grają tylko zagraniczne siatkarki. Jeżeli jednak ma się prezentować tak jak w meczu z Dynamem, to… mnie się to nie podoba.

Nie wiem jak na zaistniałą sytuację reagują kibice z Sopotu, bo nie znam aż tak bardzo żadnego z nich, aby o to zapytać. Znam za to paru kibiców Wisły Kraków, którzy w tym roku znaleźli się w podobnej sytuacji. W eliminacjach do Champions League, później w Lidze Europy, a także w naszej T-Mobile Ekstraklasie w wyjściowej jedenastce pojawiało się raptem dwóch Polaków – do czasu odniesienia kontuzji Patryk Małecki i Radosław Sobolewski. Bywało też tak, że jedynym Polakiem wychodzącym w pierwszym składzie był Cezary Wilk. Po derbach Krakowa i przegranej Wisły z Cracovią 0:1, od jednego z zagorzałych fanów Białej Gwiazdy usłyszałem znamienne zdanie – skończy się sezon, oni wyjadą, a wstydzić się będziemy my. Pewnie, że obu historii nie można, ot tak po prostu porównywać, ale odczucia mogą być jednak podobne.

Marek Magiera

Comments


Prezentacja Sportu 

Prowadzenie imprez sportowych 

Oprawa Art i Animacja Publiczności

  • Biały Facebook Ikona
  • YouTube - Biały Krąg
  • Whatsapp

Impresariat Grzegorz Kułaga

phone: +48 508 38 18 28

kontakt@kulaga-magiera.pl

Nasza strona wykorzystuje pliki coockies, informacje na ten temat znajdziesz w naszej polityce Cookies.

bottom of page