2013-03-13
Ostatnio napisałem na twitterze (zainteresowanych serdecznie zapraszam @MagieraMarek), że coś mi mówi, że ZAKSA wygra Ligę Mistrzów. Jeden z obserwujących mój profil zadał mi pytanie, co to jest to „coś”. Niestety nie potrafię na nie odpowiedzieć, co więcej, nie umiem też zdefiniować tego „cosia”. Wiem tylko, że jest wyjątkowo silny i wraca z wielką mocą, kiedy tylko o Final Four Ligi Mistrzów w Omsku sobie pomyślę.
Teraz powinienem napisać, że ZAKSA ma wielką szansę powtórzyć historyczny sukces siatkarzy Płomienia Milowice z 1978 roku, powinienem też przypomnieć nazwiska bohaterów tamtych dni, ale tego nie zrobię. Z jednej prostej przyczyny. Siatkówka wtedy, a siatkówka teraz, to dwa różne światy. Z szacunku, a także wielkiej sympatii do ludzi, których miałem okazję poznać, których znam i którzy grali w tamtych czasach, nie zamierzam tego wątku rozwijać, tym bardziej, że jeden z bohaterów tamtych lat powiedział mi kiedyś, że największa różnica między obecnymi, a tamtymi czasami polega na tym, że wtedy w siatkówkę umiało grać pięć drużyn na świecie, a teraz pięć… nie umie w nią grać. Dobra, koniec tego tematu, jedziemy do Omska.
Na wspomnianym wcześniej twitterze Piotr Gacek napisał, że atmosfera FF jest tak gorąca, że ogrzała omskie powietrze. No faktycznie coś musi być na rzeczy, wszak marzec na Nizinie Zachodniosyberyjskiej jest zdecydowanie łagodniejszy niż w Polsce. W nocy z wtorku na środę w Omsku temperatura powietrza oscylowała w okolicach 0 st. C, w Warszawie było minus 10 st. C. Osobiście mam nadzieje, że wszystkich bez wyjątku rozgrzeją siatkarze, bo stało się to już niepisaną tradycją, że finałowy turniej Ligi Mistrzów jest przysłowiową wisienką na torcie i zawsze, podkreślam – zawsze – stoi na bardzo wysokim poziomie.
Przed rokiem, przed FF w Łodzi pozwoliłem sobie powróżyć z fusów i jeszcze przed pierwszym meczem wytypować wyniki meczów. Skuteczność, przyznam się – kto nie wierzy niech sprawdzi – miałem stuprocentową. W meczu Zenita z Trento postawiłem na Rosjan. W starciu Skry z Arkasem nie miałem wątpliwości. Napisałem też, że LM 2012 wygra Zenit. Tak się stało, ale w życiu nie przewidziałbym dramaturgii tamtych wydarzeń. Jestem przekonany, ze wszyscy pamiętają piłki meczowe dla Skry, dwa czasy o które poprosił Alekno, wreszcie ostatnią piłkę, o której dyskutowano kilka dobrych tygodni…
Dzisiaj też, w przededniu FF LM pozwolę sobie powróżyć i widzę to tak: pierwszy mecz dla Zenitu, drugi dla ZAKS-y. W niedzielę, w meczu o trzecie miejsce Lokomotiw wygrywa z Bre Banka Cuneo. W finale ZAKSA wygrywa z Zenitem Kazań. Kropka. Oby się spełniło. Do poniedziałku.
Marek Magiera
תגובות