top of page
  • Zdjęcie autoraMarek Magiera

Puchar w godnych rękach

2013-01-28


Puchar już mamy na mistrza Polski czekamy – śpiewali kibice z Kędzierzyna Koźla w hali w Częstochowie zaraz po zakończeniu finałowego meczu o Puchar Polski. I kto wie, może upragnionego mistrzostwa się doczekają. Spośród czwórki finalistów częstochowskiej imprezy ZAKSA okazała się zdecydowanie najlepsza pokonując najpierw Jastrzębski Węgiel 3:1, a później – w wielkim finale – w takim samym stosunku Asseco Resovię. Puchar Polski trafił w godne ręce.

Zaraz po meczu w gronie znajomych zastanawialiśmy się, co przeważyło szalę na korzyść drużyny z Kędzierzyna Koźla w finale. Opinie były różne. Moja jest taka, że różnicę w meczu zrobił Paweł Zagumny, który czapką przykrył swojego vis a vis z Rzeszowa – Lukasa Tichacka. „Guma”, po pierwsze był cierpliwy jak nigdy, po drugie dokładny, wreszcie po trzecie – nie pierwszy raz zresztą – pokazał, że ma to niezdefiniowane coś, które po prostu albo się ma, albo nie. Gdyby to ode mnie zależało, to nagrodę dla najbardziej wartościowego gracza turnieju przyznałbym właśnie Pawłowi. Proszę mnie dobrze zrozumieć, nie mam żadnych zastrzeżeń co do wyboru Fontelesa, który grał świetnie w obu spotkaniach, ale uważam, że zdecydowanie większy wpływ na grę ZAKSY miał Zagumny. Zresztą zachowanie Fontelesa, który długo ściskał się ze swoim rozgrywającym po otrzymaniu nagrody MVP znakomicie spuentowało całą sytuację, którą ja odebrałem tak: „dzięki Paweł, bo gdyby nie Twoja świetna gra, to sam niewiele bym zrobił”.

Pod koniec ubiegłego roku obejrzałem w telewizji finałowe mecze o Puchar Włoch i Puchar Rosji. Nie chcę ich porównywać do Pucharu Polski, pod żadnym względem, ani sportowym, ani organizacyjnym. Imprezy te bardzo się od siebie różniły, inny był też system wyłaniania finalistów. Jedno jest zbieżne – wszystkie były udane, co cieszy mnie wyjątkowo, bo szczerze przyznam, że miałem obawy, czy uczestnikom rywalizacji wystarczy motywacji do gry, występując ze świadomością, że wygranie krajowego pucharu – poprzez skandaliczną decyzję CEV-u – nie daje automatycznej przepustki do gry w kolejnej fazie Ligi Mistrzów.

A propos tej ostatniej. Odpadnięcie z rozgrywek PGE Skry po porażce w Łodzi  w złotym secie z Arkasem Izmir traktuję w kategoriach bardzo przykrej niespodzianki i obiecuję, że do tego tematu jeszcze wkrótce wrócę. Z Ligą Mistrzów pożegnała się także Resovia. Mówiąc kolokwialnie byłby niezły numer, jeśliby jedni i drudzy spotkali się ze sobą w pierwszej rundzie play off, co patrząc na tabelę PlusLigi wcale takie niemożliwe nie jest. Mistrz z wicemistrzem w pierwszej rundzie play off! I jeden z nich na koniec sezonu – bez medalu w lidze, bez krajowego pucharu i bez awansu do F4 Ligi Mistrzów. Koniec sezonu przed  Wielkanocą, która w tym roku wypada wyjątkowo wcześnie, bo pod koniec marca! Wydaje się niemożliwe, prawda?

Marek Magiera


bottom of page