2015-05-04
Miałem dziś plan, żeby brawurowo podsumować siatkarski sezon 2014/2015 w PlusLidze, ale ten się jeszcze nie skończył, więc podsumowanie zostawię sobie na przyszły tydzień. Na razie ograniczę się jedynie do gratulacji dla wszystkich ludzi związanych z Resovią oraz Lotosem, bo obydwie drużyny na gratulacje zasłużyły. Resovia za mistrzostwo, Lotos za… całokształt.
Czekamy wciąż na rozstrzygnięcie walki o brąz pomiędzy Skrą i Jastrzębiem. Przyznam szczerze, że po dwóch pierwszych meczach nie postawiłbym złamanego grosza na to, że będzie potrzebny piąty mecz, aby wyłonić zwycięzcę tej rywalizacji. I za to brawa dla Jastrzębia. A co do Skry, to tak się tylko głośno zastanawiam – ile meczów w tym sezonie drużyna z Bełchatowa przegrała przez własną zepsutą zagrywkę? Ja się tam nie znam, ale wydaje mi się, że zagrywka w siatkówce to podstawa bo bez niej zwyczajnie nie ma gry.
Dwa tygodnie temu napisałem w „Krótkiej Piłce”, że Bartosz Kurek na pewno trafi do Resovii no i dzisiaj ta informacja oficjalnie się potwierdziła. Osobiście cieszę się z decyzji Bartka o powrocie, bo naszej lidze potrzebne są silne osobowości i siatkarze z najwyższej półki, a Bartka właśnie do tej grupy zawodników zaliczam. Liczę też na to, że po „przygodach” z ubiegłego roku, mając teraz w kieszeni kontrakt z Resovią i chłodną głowę, wróci do reprezentacji dużo mocniejszy i będzie prawdziwym liderem naszej drużyny.
Na koniec dwa słowa o piłkarskim Pucharze Polski. Nie mogłem być na Stadionie Narodowym, bo w tym samym czasie komentowałem ze Szczecina drugi mecz finału OrlenLigi pomiędzy Chemikiem i Atomem. Byłem jednak na bieżąco, bo wśród moich licznych kolegów i znajomych mam też zagorzałych, by nie powiedzieć fanatycznych kibiców jednego z finalistów (teraz zgadnijcie którego, ha, ha, ha) i otrzymywałem od nich sms-a za sms-em z przebiegu spotkania i całej otoczki. Nie ukrywam, że tak emocjonalnej treści dawno nie czytałem, dlatego później z przyjemnością obejrzałem wszystkie dostępne materiały z oprawami kibiców i samym meczem. I rzeczywiście wyglądało to imponująco. Mega imponująco. Neutralny stadion choć w mieście jednego z finalistów – dwie fanatyczne trybuny za bramkami – jedna biała, jedna niebieska i neutralne sektory na których ramię w ramię siedzieli kibice ubrani w koszulki obu klubów.
I tak jak na PZPN można narzekać bo to modne, to jedno trzeba tej instytucji oddać. W krótkim czasie z rozgrywek o Puchar Polski udało im się stworzyć produkt na skalę europejską. I nie ma tu znaczenia, że co drugi z występujących na boisku zawodników nie potrafi prosto kopnąć piłki, bo w tej zabawie, nazywanej marketingiem sportowym, liczy się efekt finalny, a ten – po raz drugi z rzędu – był imponujący.
Wiecie co… Chciałbym, żeby tak samo było na siatkówce. Żeby co roku miejsce rozgrywania finału Pucharu Polski odbywało się w tym samym miejscu – od razu proponuję „Spodek” ze względu na historię tego miejsca, a także stały termin. Wiem, że to nie będzie proste, aby trafić w konkretny dzień tak jak PZPN wymyślił sobie dzień 2 maja (dzień flagi i dzień wolny od pracy, dlatego nie ma znaczenia, czy to piątek, sobota, poniedziałek, czy czwartek). Ale jakby było wiadomo, że turniej rozgrywany będzie co roku na przykład w każdy pierwszy weekend marca, to byłoby już coś. Tak myślę…
Marek Magiera
Comments