top of page
Zdjęcie autoraMarek Magiera

Prawy do lewego, lewy do prawego

2012-09-10


Nowy sezon ligowy zbliża się wielkimi krokami. Za niespełna dwa tygodnie w Częstochowie o Superpuchar zagrają Resovia ze Skrą. Jestem przekonany, że będziemy świadkami naprawdę dobrego meczu. Namiastkę emocji mieliśmy w miniony czwartek w miejscowości Pionki, gdzie w charytatywnym spotkaniu mistrzowie okazali się minimalnie lepsi od wicemistrzów. Drużyna z Rzeszowa wygrała 3:2, kibice na trybunach wysyłając sms-y wybrali MVP – został nim Zbyszek Bartman.

No właśnie… „Bartman przyjmujący już nie istnieje. Jest Bartman atakujący”. Pamiętacie to? Pewnie tak. Zbyszek podjął bardzo trudną decyzję, ale wydaje się, że zrobił to ze stuprocentową świadomością. Podpytałem wtedy kilku trenerów, czy była to decyzja dobra, zdania – jak zawsze – były podzielone. Później była normalna praca, tytuł najlepszego atakującego finałowego turnieju Ligi Światowej, wreszcie Igrzyska Olimpijskie. Nieco wcześniej zmiana klubu i przejście z Jastrzębia do Rzeszowa. W międzyczasie padły też słowa, że czas najwyższy definitywnie zakończyć temat „Wlazły, a reprezentacja”.

Mariusz Wlazły w Pionkach, w drużynie Skry cały mecz rozegrał na pozycji przyjmującego. Nie jest to żadna nowość dla tego gracza, bo już kilka razy zdarzało mu się w spotkaniach ligowych na tej pozycji występować, sporadycznie rzecz jasna, ale jednak. Trener Jacek Nawrocki musi jakoś załatać dziurę po odejściu Bartosza Kurka, szczególnie jeśli chodzi o siłę ofensywną zespołu, dlatego niewykluczone, że Wlazłego częściej będziemy oglądać bliżej rozgrywającego, niż występującego z nim po przekątnej. Tym bardziej, że w ataku całkiem dobrze radził sobie Aleksandar Atanasijević.

Zmiany pozycji w siatkarskich drużynach zdarzają się coraz częściej i coraz częściej podejmowane są z pełną świadomością. Wcześniej bywało z tym różnie, czasami trudno było to w racjonalny sposób wytłumaczyć. Pierwsza taka sytuacja, która przychodzi mi do głowy, to ustawienie środkowego Roberta Szczerbaniuka na pozycji przyjmującego w AZS-ie Częstochowa przez trenera Brookinga (tego samego, co prowadził na IO Wielką Brytanię) w meczu ze Skrą Bełchatów. Wtedy jednym ruchem pan trener skasował sobie dwóch graczy – dobrego środkowego Szczerbaniuka i całkiem niezłego wtedy przyjmującego Marcina Wikę.

W historii naszej siatkówki zdarzały się też zmiany wymuszone, powiedziałbym „kontrolowane”. Któregoś roku w Lidze Światowej Raul Lozano został z jednym zdrowym przyjmującym Piotrem Gruszką i dwoma graczami libero – Krzysztofem Ignaczakiem i Piotrem Gackiem. Jeden z nich musiał zagrać na przyjęciu z atakiem. Ostatecznie padło na „Igłę”, co wyszło całkiem przyzwoicie.

W skali światowej zastanawiam się jaka przyszłość rysuje się dla reprezentanta Rosji Dmitrija Muserskiego, którego w olimpijskim finale trener Alekno przestawił ze środka na atak. Skutek był piorunujący! To samo pytanie można zadać w przypadku Maxima Michajłowa, który automatycznie przesunięty został do przyjęcia zagrywki i też sobie nieźle poradził.

Marek Magiera

Comments


bottom of page