2013-07-29
Rok 2013 to rok jubileuszy. Panowie po raz piętnasty wystąpili w rozgrywkach Ligi Światowej, panie zaś po raz dziesiąty zagrają w Word Grand Prix. Dziś nasz zespół wylatuje na pierwszy turniej eliminacyjny do Brazylii. Tam podczas weekendu zagra z gospodyniami oraz reprezentacjami USA i Rosji. Trudniejszej przeprawy nie sposób sobie wyobrazić.
W WGP naszej reprezentacji wiodło się różnie. Początki były trudne, a poprzedził je turniej kwalifikacyjny w Pile, gdzie rodziła się drużyna naszych „złotek” dowodzona przez trenera Andrzeja Niemczyka. Mimo, iż od tego wydarzenia minęło już dziesięć lat, kilka sytuacji na stałe zapisało się w mojej pamięci. Najpierw bolesna porażka z Niemkami w niemalże pustej pilskiej hali. Ci którzy byli na trybunach nie oszczędzili ani siatkarek, ani szkoleniowca. Niemczyk po tym spotkaniu nie wyglądał najlepiej i z wielkim żalem w głosie powiedział na konferencji prasowej, że po raz pierwszy w życiu został wygwizdany przez kibiców. Później było na szczęście dobrze, albo… jeszcze lepiej. Nowego ducha w nasz zespół tchnęło zwycięstwo z Holandią. Po dramatycznym spotkaniu wygraliśmy z „Pomarańczowymi” 3:2. Turniej zwieńczyło zwycięstwo z Rosją, także 3:2, a mecz asem serwisowym zakończyła Katarzyna Skowrońska. Ona jako jedyna z tamtej ekipy gra do dzisiaj w reprezentacji Polski. W szerokiej kadrze jest jeszcze Izabela Bełcik, co dobitnie obrazuje, że upływający czas jest bezwzględny dla nas wszystkich.
Z pilskiego turnieju zapamiętałem jeszcze jedną historię, którą już kiedyś wspominałem. Już po ostatnim meczu, gdzieś tak koło piątej nad ranem, kiedy słońce pełnym blaskiem oświetlało pilskie ulice, w hotelowym barze trener Niemczyk w towarzystwie kilku zaufanych osób powiedział, że jedzie na Mistrzostwa Europy do Turcji po złoty medal. Więcej, on powiedział, że jest tego medalu pewien, tylko nie chciał tego mówić wcześniej przy dziennikarzach, bo ci napisaliby to w gazetach, dziewczyny by to przeczytały i mogłyby nie wytrzymać presji. Tak było, a jak się skończyło chyba nikomu przypominać nie trzeba.
Nasza żeńska kadra w ostatnich dziesięciu latach oprócz złota wywalczonego w Turcji może się pochwalić jeszcze jednym złotym medalem mistrzostw Europy wywalczonym dwa lata później, brązowym medalem ME z 2009 roku oraz udziałem w Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie i Mistrzostwach Świata w Japonii. W cyklu WGP większych sukcesów na razie nie odnieśliśmy patrząc oczywiście przez pryzmat zajmowanych miejsc. Najbliżej medalu byliśmy w 2010 roku, kiedy drużyna pod wodzą trenera Jerzego Matlaka dotarła do finału w chińskim Ningbo, gdzie drużynie zabrakło odrobiny jakże potrzebnego szczęścia.
Jak będzie w tym roku? Osobiście nie spodziewałbym się jakichś wielkich „cudów”, po pierwsze dlatego, że zespół jest w przebudowie, a po drugie priorytetem wydają się był wrześniowe mistrzostwa Europy. Piotr Makowski uważa wprawdzie, że awans do finału byłby „czymś” dla jego zespołu i w żaden sposób nie utrudniłby przygotowań do ME, ale ja nie jestem tego pewien. Co nie zmienia faktu, że podejście trenera Makowskiego do WGP i w ogóle do prowadzenia narodowego zespołu bardzo mi się podoba.
Cieszę się też, że z bliska będę mógł się przyjrzeć naszej reprezentacji, zawodniczkom, całemu sztabowi, ich pracy, bo od pierwszego cyklu WGP będę miał przyjemność towarzyszyć drużynie we wszystkich tegorocznych meczach. Dzisiaj wylatujemy do Brazylii. Trzymajcie kciuki.
Marek Magiera
Comments