2022-11-28
W przeciwieństwie do wielu ludzi nie naśmiewam się z naszych piłkarzy nigdy, choć temat bywa nośny i wdzięczny, może dlatego, że sam chciałem piłkarzem zostać. Skończyłem na poziomie trzeciej ligi i proszę to docenić, bo to najtrudniejsza liga do grania. Serio. Zapytacie dlaczego? Odpowiadam. Wszystkim, którzy tam grają wydaje się, że są mistrzami świata, a prosto kopnąć piłkę potrafią jednostki. Ot i cała tajemnica. Ze swojej „kariery” piłkarskiej (cudzysłów jest tutaj celowo) zapamiętam jeden moment. Kilka razy zagrałem, kilka bramek strzeliłem, ale najbardziej w pamięci utkwił mi mecz w Rybniku mojego Rakowa II Częstochowa z drużyną ROW-u rozegrany w niedzielę na boisku rywala o godz. 11.00. Pamiętam go głównie dlatego, że cała drużyna naszych rywali w noc poprzedzającą nasz mecz bawiła się na weselu jednego ze swoich kolegów, chyba bramkarza. Nie było po nich specjalnie widać, że imprezowali dość długo, ale za to było nieźle… czuć. Dobra. Koniec o moich boiskowych przygodach. Ja nie o tym.
Patrzcie jak to z futbolem jest. Ja akurat jestem wychowany na mistrzostwach świata w Hiszpanii w 1982 roku, gdzie szalał Zbyszek Boniek i jego koledzy kończąc mundial na trzecim miejscu, więc wiem jak smakują zwycięstwa ważnych spotkań, a nie tylko tych o honor. Dlatego też znakomicie rozumiem euforię jaka zapanowała po zwycięstwie z Arabią Saudyjską. Teraz jeszcze remis z Argentyną i będzie miód malina. W tym miejscu serdecznie pozdrawiam siatkarskich kibiców, którzy na siatkarskim mundialu uznali drugie miejsce naszej reprezentacji i tytuł wicemistrzów świata jako porażkę. Pamiętajcie kochani – i tu posłużę się cytatem z Jacka Laskowskiego komentatora piłkarskiego mundialu w TVP, a prywatnie mojego serdecznego kolegi – nie da się odkisić ogórka. Przyznacie, że to prawda, prawda?
Marek Magiera
OdpowiedzPrzekaż dalej
Comments