2016-04-04
Fajnie jest tak raz na jakiś czas wrócić do miejsca, gdzie parę ciekawych rzeczy się przeżyło. Wspomnienia, super sprawa i coś, czego nikt nigdy człowiekowi nie zabierze. Ja tak mam z kilkoma miejscami w naszym pięknym kraju. Z Kaliszem też. Miło było znowu gościć w najstarszym mieście w Polsce.
O samym finale Pucharu Polski kobiet nie będę się rozpisywał, bo i też nie za bardzo jest o czym. Prawdopodobieństwo, że o trofeum zagrają Chemik z Atomem było niemal stuprocentowe i tak też się ostatecznie stało. A sam mecz też był taki jakiego można było się spodziewać - nierówny, rwany, czasami nerwowy, ale summa summarum ciekawy, bo abstrahując już od rozdygotanego poziomu chwilami trzymał w napięciu. Ostatecznie wygrał Chemik, i choć mówi się o tym, że siatkówka to sport drużynowy jak żaden inny, to moim skromnym zdaniem, akurat o sukcesie polickiej drużyny zadecydowały indywidualności - konkretnie dwie zawodniczki, obie środkowe - Stefana Veljković i Katarzyna Gajgał Anioł. Nie będę ukrywał, że gra i forma Kaśki ucieszyła mnie szczególnie, bo od wielu lat uważam, że jest to jedna z najbardziej niedocenianych siatkarek grających na tej pozycji w naszym kraju. Reasumując - gratulacje dla Chemika, i podziękowania dla kaliskiego środowiska, za fajny klimat przy współorganizacji całej imprezy, a także ukłony dla kibiców, którzy mimo przepięknej pogody zdecydowali się spędzić niedzielne popołudnie nie na spacerach, a właśnie w hali.
Teraz czas na decydujące rozstrzygnięcia w naszych ligach. To może słówko o PlusLidze, bo tu wyjątkowo dużo się dzieje. Więcej napiszę za tydzień, kiedy poznamy ostateczne rozstrzygnięcia i zobaczymy, kto z kim stanie do walki o złoto, a komu przypadnie w udziale walka o brąz. Przed decydującymi ligowymi starciami mocno tąpnęło w Bełchatowie i o tym na koniec słówko chciałem napisać. Rozumiem przy tym, że nikomu nie trzeba przypominać, kto co tam w wywiadach po meczu z Zenitem powiedział i jakie były konsekwencje tych wypowiedzi. Moje subiektywne wnioski z perspektywy czasu są następujące.
Publiczne wypowiadanie się zawodnika X, nawet w emocjach pomeczowych, na temat gry i dyspozycji zawodnika Y, jeżeli ma to być opinia krytyczna, to absolutna głupota. Jak słusznie zauważył na Twitterze Piotrek Łuka, w takiej sytuacji wybaczą ci wszyscy - prezes, trener, kibice, ale... szatnia nie wybaczy. I to prawda.
Wszystkich, którzy uważają, że dobrze się stało, że ów X miał odwagę wyrazić swoją opinię i tu cytat też z Twittera - "nareszcie powiedział to, o czym wszyscy od dawna mówią" - chciałbym zobaczyć w podobnej sytuacji i posłuchać jak publicznie krytykują swoich kolegów z pracy, albo swoje szefostwo. Śmiało, odwagi! I powodzenia!
To co działo się później, włącznie ze zwolnieniem trenera, jako takiej analizy nie wymaga. Zgadzam się z komentującymi, że są sytuacje w których - tu znów cytat - "trzeba pokazać jaja". Tyle tylko, że ja uważam, że w tej sytuacji "pokazał jaja" nie zawodnik, tylko prezes klubu swoimi błyskawicznymi - i mam takie przeczucie - dobrymi decyzjami.
Marek Magiera
Comments