top of page
Zdjęcie autoraMarek Magiera

Nyski kocioł

2018-03-12


Oj dawno nie byłem w Nysie. Myślę, że od mojej ostatniej wizyty w tym mieście minęło przynajmniej ze 20 lat. To tam, ze słynnego "nyskiego kotła" relacjonowałem do radia w Częstochowie mecze mojego AZS-u. Dziś kibice w Nysie mogą korzystać z nowej przepięknej hali w której przez ostatni weekend gościły siatkarki walczące o Puchar Polski. No i ja też, he he. To był mój 12 finał z rzędu obejrzany na żywo w hali.


Jeszcze słowo o hali, bo wręcz uwielbiam tego typu obiekty. Trybuny blisko boiska, znakomity kąt ich nachylenia i świetna akustyka. Podczas sobotnich treningów drużyn pospacerowałem sobie trochę po tym obiekcie, usiadłem w każdym z sektorów, wszędzie był znakomity widok na boisko.

A na boisku było niestety tak sobie. Budowlane Łódź, które nie grały tak naprawdę nic wielkiego, w zasadzie bez większego wysiłku zdobyły trofeum. Drugie w historii, pierwsze wywalczyły podczas turnieju w Poznaniu, kiedy trenerem drużyny był Wiesław Popik. W finale łodzianki pokonały siatkarki ŁKS-u 3:0. Tego się nie dowiemy, ale ciekawe jak wyglądałby ten mecz, gdyby dzień wcześniej Lucie Mulhsteinowa nie nabawiła się fatalnej kontuzji. Czeska rozgrywająca zerwała przednie więzadła krzyżowe, jest już po operacji i oby wszystko dobrze się skończyło. W każdym razie, w najlepszym przypadku, zawodniczka ma pół roku z głowy.

Uroczym elementem finałowej układanki były siatkarki Radomki Radom. Młode, ambitne dziewczyny pokazały kawał niewyrachowanej siatkówki, z pasją biły się o każdą piłkę i widać było, że dla wielu z nich to turniej życia. Kiedy po kolei wyczytywałem ich nazwiska miałem okazję spojrzeć im głęboko w oczy i zamienić po jednym, czy dwa zdania. Widziałem zdenerwowanie, ale też błysk w oku. I widziałem też, że ich trener Jacek Skrok, na marginesie - super facet, zwyczajnie był z nich dumny.

Najbardziej jestem zadowolony z faktu, że podczas turnieju dopisali kibice, a ci ŁKS-u byli rewelacyjni. Fanatycy z krwi i kości. Na co dzień chodzą na piłkę nożną i taki rodzaj dopingu prowadzili w hali. Niezależnie od tego, co działo się na boisku, oni śpiewali pieśni wielbiące ich klub. I wiecie co jest najlepsze? Okazało się, że można przez prawie dwie godziny dobrze się bawić nie używając tych wszystkich k..., ch... itp. Jak się dało w hali, to na trybunach stadionu pewnie też by się dało. Tylko trzeba chcieć, po prostu. Brawa też dla kibiców Budowlanych (też super), PTPS-u Piła (elegancko) i Radomki Radom (też elegancko). Wśród tych ostatnich wokalnie udzielali się moi dobrzy znajomi, byli siatkarze - Robert Grzanka i Łukasz Kruk.

Nysa jako organizator poważnej imprezy sprawdziła się bardzo dobrze. Myślę, że duża siatkówka zagości tam jeszcze nie raz i nie dwa. Wszystkim zaangażowanym w organizację turnieju tradycyjnie dziękuję i do następnego razu!


Marek Magiera

Comments


bottom of page