2015-09-07
Budzik już nastawiłem. Na godzinę 03:30. Już nie mogę się doczekać kiedy zadzwoni. Pik, pik, pik, pik, pik. I tak praktycznie codziennie, z krótkimi przerwami przez ponad dwa tygodnie. Zaczynamy Puchar Świata. Polacy zaczynają grać o 10:30. Ja zaczynam o 05:00. Z Tomkiem Wójtowiczem skomentujemy mecz Iran – Argentyna.
Zastanawiałem się dzisiaj, co napisać w przededniu inauguracji tych rozgrywek, żeby nie przynudzać tekstami w stylu: najważniejsza impreza w tym roku, najcięższy turniej jaki może być, wymagający przeciwnicy, nieustające zmęczenie i takie tam inne bla, bla, bla.
Ja tam osobiście takie imprezy jak Puchar Świata, Mistrzostwa Świata, czy Mistrzostwa Europy bardzo lubię, nawet jeśli różnica czasu jest tak duża jak teraz (przyzwyczaiłem się przez te lata), bo nic nie zastąpi mi tych porannych spotkań w redakcji Polsatu Sport z naszymi ekspertami i zaproszonymi gośćmi. Jeden wpis do „Krótkiej Piłki” to trochę mało, żeby opisać to wszystko, co dzieje się podczas wspólnego oglądania meczów, kiedy to newsroom kipi od emocji i fachowych analiz poczynając, a kończąc na żartach wszelakich i praktycznie ze wszystkiego. A że towarzystwo jest wybitnie rozrywkowe, to śmiechu jest rzeczywiście dużo.
Rachuba czasu. O, to jest dobre. Teraz nie będzie z tym problemu, ale cztery lata temu – wtedy, kiedy „Kubi” poszedł jak dzik w żołędzie, ha, ha, ha – miałem bardzo ciekawą przygodę. Wtedy Puchar Świata był grany w listopadzie, kiedy ciemno robi się stosunkowo wcześnie. W redakcji spotykaliśmy się codziennie mniej więcej około 04:00, kończyliśmy po meczu Japończyków, gdzieś tak po 14:00. Po jednym z takich dni wróciłem do domu, oko mi się na chwilę przymknęło, budzę się i patrzę na zegarek. 05:15. Ciemno dookoła, jakoś tak wyjątkowo cicho… No i teraz zagwozdka roku – czy jest 05:15 rano i zaspałem do pracy, czy 05:15 po południu i wszystko jest OK? Mieliście kiedyś tak? Takie siatkarskie… noce i dnie.
Dobrze, wypada dzisiaj jednak dwa słowa o Pucharze Świata napisać. Według mnie wszystko będzie jasne w środę. Jak wygramy z Rosją, to zajmiemy pierwsze, albo drugie miejsce w turnieju i bukujemy bilety do Rio. Razem z ekipą USA. Tak typuję w przededniu pierwszego dnia turnieju. Wszystkim życzę tylko pozytywnych emocji i dobrej zabawy.
Marek Magiera
Comments