top of page
Zdjęcie autoraMarek Magiera

Najważniejszy mecz

2015-10-12


Trzy mecze, trzy zwycięstwa i awans do ćwierćfinału Mistrzostw Europy. Tak wygląda bilans pierwszego weekendu rywalizacji o miano najlepszej drużyny na Kontynencie. Niektórzy uważają, że tegoroczny turniej jest niewiele warty, bo można w nim wygrać co najwyżej… medal.


Naprawdę? A co można było wygrać dwa lata temu na boiskach w Polsce i w Danii? Po co w takim razie był szum wokół Anastasiego i ostateczne odwołanie go z posady trenera reprezentacji Polski po porażce w ćwierćfinale z Bułgarią? Co można było wygrać cztery lata temu w Austrii? Pamiętacie tę radość po wywalczeniu brązowego medalu po pokonaniu Rosjan? Co można było wygrać sześć lat temu w Turcji? Pamiętacie te tłumy na ulicach Warszawy witających naszych złotych siatkarzy z Ankary? Co oprócz medalu, pucharu i ewentualnych zaszczytów połączonych z wizytami w szkołach i zakładach pracy można było wygrać w Mistrzostwach Europy od ich zarania, czyli od 1948 roku?

Oczywiście zdaję sobie sprawę z faktu, że wszyscy żyją Olimpiadą, że jesteśmy po Pucharze Świata, a przed styczniowym europejskim turniejem kwalifikacyjnym do IO, który przez wielu kibiców nazwany został nawet – uwaga – prawdziwymi mistrzostwami Europy. Nie rozumiem jednak, co ma jedno do drugiego, tym bardziej, że obie imprezy dzielą w sumie prawie trzy miesiące. Ale nic tam, i tak pewnie każdy zostanie przy własnym zdaniu, moje jest takie, że grając w reprezentacji Polski i reprezentując nasz kraj, nie ma, albo raczej nie powinno być meczów mniej lub bardziej ważnych. Zakładając koszulkę z biało-czerwoną flagą, czy może – tak brzmi zdecydowanie lepiej – z „orłem na piersi”, każdy mecz powinien być najważniejszy.

Co ugramy na tych mistrzostwach, to druga sprawa. Osobiście mam nadzieję, że złoto, bo do tego obliguje nas nasza aktualna pozycja. Przypominam – i robię to z nieskrywana radością – że to my jesteśmy mistrzami świata i to nas wszyscy powinni się bać, a nie na odwrót. I te słowa niech będą też preludium do styczniowej walki o Igrzyska, bo już zewsząd słychać, że ten turniej to będzie typowa „rzeź”, gdzie nie zabraknie zarówno rannych jak i ofiar.

Na koniec słowo o naszych piłkarzach. Jedno słowo: GRATULACJE!


Marek Magiera

Comments


bottom of page