2017-05-01
Zenit Kazań po raz trzeci z rzędu wygrał siatkarską Ligę Mistrzów. Jeśli utrzymają skład, a może nawet jeszcze się wzmocnią - stać ich - to wygrają te rozgrywki jeszcze za rok, za dwa i za trzy lata. Nie ma mocnych, albo raczej na tyle bogatych, którzy mogliby ich pokonać.
Po finale w Rzymie właściciel klubu z Perugi Gino Sirci wypowiedział znamienne zdanie: "Nie wygraliśmy pucharu, ale kto liczył, że wygramy z tymi kosmitami z Kazania? By z nimi wygrać musimy czekać aż skończy im się gaz". Tyle i aż tyle. Gdzieś ostatnio wyczytałem, że klub z Kazania dysponuje budżetem wielkości mniej więcej 60 milionów złotych, czyli mniej więcej trzy, cztery razy większym niż nasze czołowe kluby. Stać ich, żeby płacić Leonowi kontrakt w wysokości półtora miliona dolarów, stać ich, żeby po milionie z haczykiem płacić za grę Andersonowi i Michajłowowi. Reszta też nie gra tam za czapkę śliwek, no i mają Alekne, moim skromnym zdaniem jednego z najlepszych, o ile w ogóle nie najlepszego trenera na świecie. Ja wiem, że pieniądze nie grają, ale - jak wszyscy wiemy - dają ogromne możliwości, szczególnie w sporcie.
Przed finałem w Rzymie w gronie kolegów z redakcji Polsatu Sport doszliśmy do wniosku, że jedyną drużyną, która jest w stanie Zenit w tym finale ruszyć będzie Lube Cucine Civitanova. Niestety nie dowiemy się jak taki finał by wyglądał bo Lube przegrało półfinał z Perugią. Mecz był super, trzymał w napięciu, emocji było co niemiara. Co ciekawe spotęgowali je sędziowie, którym nawet wideoweryfikacja nie przeszkadzała w pchaniu do przodu gospodarzy finału. Niestety, ale było to równie niesmaczne, co w pewnej chwili żenujące.
Dzisiaj krócej niż zwykle, bo majówka w pełni, w moim przypadku mało jest takich dni w roku, które możemy spędzić całą rodziną, także dzisiaj, jutro i jeszcze środę zamierzam tak wykorzystać. Jakiś rower, spacer na pewno... Pozdrowienia...
Marek Magiera
Comments