2018-01-22
Przed nami ciekawy siatkarski weekend. Finał Pucharu Polski siatkarzy we Wrocławiu. Spodziewam się dobrego widowiska. ZAKSA, Skra, Onico i Trefl z pewnością staną na wysokości zadania. Mam nadzieję, że kibice także i będziemy się wspólnie bawić przy komplecie publiczności.
Ostatni tydzień spędziłem z rodziną nad polskim morzem, w Jarosławcu konkretnie. Przyznam szczerze, że pomysł małżonki, aby właśnie tam wybrać się na zimowe ferie jakoś na początku zbytnio mnie nie ujął, ale ponieważ nie jestem jakimś wielkim miłośnikiem nart, choć wyjazdy w nasze góry do Bukowiny zwyczajnie uwielbiam, to po tym tygodniu wróciłem absolutnie zadowolony i co najważniejsze wypoczęty. Spacery po plaży w obecności ptaków, to coś wspaniałego. A bywały dni, że po tej plaży spacerowaliśmy tylko my, moja żona, mój syn i ja. I oprócz nas w promieniu paru kilometrów nie było nikogo. Nikogo! Cisza, spokój i świetna pogoda - raz deszcz, raz śnieg, raz chmury, raz słońce i do tego jeszcze ten niesamowity wiatr. Pięknie. Raz wybrałem się na dłuższy spacer po okolicy, endomondo wyliczyło mi dystans ponad jedenastu kilometrów, zajęło mi to nieco ponad półtorej godziny i wiecie co? Spacerowałem po lokalnych drogach, od miejscowości do miejscowości. I teraz uwaga. W czasie tego spaceru minęły mnie trzy samochody. Trzy! Przez półtorej godziny!
Tak spędzaliśmy każde przedpołudnie, a po południu relaksowaliśmy się w świecie jacuzzi, saun i basenów. Bajka. Oczywiście nie omieszkałem przy lokalnym piwku zerknąć w komputer jak tam radzą sobie nasi siatkarscy pucharowicze, szczególnie ciekawy byłem występu Skry i Jastrzębia, bo wczoraj komentowałem ich bezpośredni mecz na antenie Polsatu Sport.
Szykując się do tego meczu zerknąłem na indywidualne statystyki trenera de Giorgiego. Otóż Fefe prowadząc Zaksę wygrał 56 meczów i doznał zaledwie 7 porażek. Wszystko przez dwa pełne sezony. Wynik niesamowity! Podejrzewam, że jeśli chodzi o procent skuteczności wygranych meczów, to lepszego od niego w naszej lidze nie było. No chyba, że Waldemar Wspaniały za czasów wielkiego Mostostalu z początku wieku. Wtedy zespół z Kędzierzyna Koźla wygrywał wszystko i ze wszystkimi - dosłownie jak chciał, tak jak w. Ostatnim czasie ZAKSA. Wczoraj de Giorgi dołożył kolejne zwycięstwo do swojego dorobku. Już dla Jastrzębia.
Dobrze, że tacy ludzie jak Fefe pracują w naszym kraju. Tak, tak, wiem, że z kadrą mu nie wyszło, ale praca w klubie, a praca w reprezentacji to dwa różne światy. Na poziomie klubowym problemy są innego kalibru niż na kadrze. Tam zaczynają się od tego, że ktoś nie założy białej koszulki polo, bo go... pogrubia. I taki problem trzeba jakoś rozwiązać. Naprawdę.
Do zobaczenia we Wrocławiu!
Marek Magiera
Comments