2015-12-07
Do napisania dzisiejszej „Krótkiej Piłki” zainspirował mnie Krzysiek Ignaczak swoim ostatnim felietonem dla „Przeglądu Sportowego”. Kto tam z Was będzie chciał, to sobie znajdzie. Z grubsza chodzi o to, że zdaniem Krzyśka te wszystkie wywiady przed meczami i po ich zakończeniu to takie nic nie wnoszące „bla, bla, bla”. I to prawda.
Nie wiem ile w życiu przeprowadziłem rozmów, rozmówek, wywiadów z siatkarzami. Przez 21 lat pracy trochę by się tego uzbierało i prawda jest taka, że żeby było ciekawie musi być jakiś dym, inaczej można sobie darować chodzenie na konferencje prasowe z trenerami i kapitanami drużyn, bo jeszcze przed ich rozpoczęciem wiadomo co powiedzą, oczywiście w zależności od wyniku. Pamiętam jak pracując w Częstochowie w radio zrobiliśmy dla jaj materiał z relacją z meczu AZS-u z Morzem Szczecin jeszcze… przed jego rozpoczęciem. Oczywiście nie ujrzał on światła dziennego i nie został wyemitowany, ale gdyby tak się stało i tak by się pewnie nikt nie kapnął. Wszystko się w nim zgadzało. Były w nim też wypowiedzi zawodników zebrane podczas wcześniejszych spotkań.
Nie będę ukrywał, że wielu moich kolegów, tych piszących i mówiących o sporcie, zazdrości czasem dziennikarzom siedzącym w polityce, bo tam – jak sami widzicie – wystarczy zaprosić gości z różnych opcji i więcej nic nie trzeba robić. Wystarczy ich posadzić przed kamerą i po robocie. Ja jednak dla zabawy odwróciłbym sytuację i takiego politycznego dziennikarza z topu zaprosił do pracy przy jakimś ligowym meczu. Żebyśmy się dobrze zrozumieli, napiszę wprost. Uważam, że praca w roli reportera wydarzeń sportowych jest jedną z najtrudniejszych w szeroko pojętym dziennikarstwie. Tutaj „namówić” zawodowego sportowca na jakieś niesztampowe wyznanie, to prawdziwa sztuka, w przeciwnym razie zawsze usłyszycie, że:
- rywal był dziś lepszy, musimy wyciągnąć z porażki wnioski;
- cieszymy się ze zwycięstwa, bo było nam bardzo potrzebne;
- zwycięstwa na tym trudnym terenie smakują wyjątkowo;
- chcielibyśmy przeprosić naszych kibiców, że ich zawiedliśmy;
I inne tego typu podobne „bla, bla, bla”.
Oczywiście czasem zdarzają się jakieś perełki, ale to już zależy tylko i wyłącznie od rozmówcy i stopnia jego… zdenerwowania po meczu. Jak nie jest na coś wyjątkowo wkurzony, to usłyszycie jedynie że „zrobimy wszystko, aby następnym razem było lepiej”.
Temat wywołany przez „Igłę”, to temat rzeka. Można by tak długo i długo, o różnych dyscyplinach, o różnych zależnościach, obowiązkach wynikających z umów, interpersonalnych relacjach reporter, czy też dziennikarz – zawodnik.
Nie wiem dlaczego, ale przypomniał mi się w tej chwili znakomity dowcip i nim zakończę dzisiejszą pisankę, bo trochę do niej pasuje.
Żona mówi do męża.
– Słuchaj zadzwoniłam do pięciu Twoich najlepszych kolegów z pytaniem, czy jeszcze u nich jesteś?
– No i co? – zapytał mąż.
– Nic. Od dwóch przed chwilą wyszedłeś, a u trzech jeszcze śpisz.
Marek Magiera
Comments