2017-06-05
Wiem, że prawie sto procent czytelników zaglądających na ten blog to sympatycy i kibice siatkówki. Dzisiaj jednak ze względu na osobisty charakter moich tradycyjnych poniedziałkowych pisanek, jeśli chodzi o siatkówkę i tak zwane sprawy bieżące, to ograniczę się jedynie do gratulacji dla trenera Ferdinando de Giorgi za udany oficjalny debiut w naszej reprezentacji. Ogranie mistrzów i wicemistrzów olimpijskich podczas jednego turnieju, i to na wyjeździe, to duża sztuka. Dziś napiszę jednak dwa słowa o innym trenerze.
Już kiedyś w Krótkiej Piłce napisałem, że duma mnie rozsadza, że mam takiego brata. Jacek Magiera, trener Legii Warszawa, mistrz Polski, mój brat. Wczoraj dokonał niemalże niemożliwego. Kiedy startował do walki o mistrzostwo jego Legia miała 12 punktów straty do lidera. Wczoraj skończyła rozgrywki z przewagą dwóch punktów nad resztą stawki. W międzyczasie grała w Lidze Mistrzów, zremisowała z Realem Madryt, pokonała Sporting Lizbona, awansowała do Ligi Europy i tam zremisowała z Ajaksem Amsterdam. W przerwie zimowej straciła dwóch najlepszych napastników, którzy opuścili klub, a mimo to okazała się najlepsza.
Wczoraj lekko nie było, bo nie mogłem ze względu na pracę być przy Łazienkowskiej. Nie wiem, czy wy też tak macie jak ja, że denerwujecie się mocniej wtedy, kiedy czegoś nie widzicie. Wracałem samochodem z Gdyni i słuchałem relacji z meczów Jagiellonia - Lech i Legia - Lechia w radio. Przeżywałem to wszystko niesamowicie, denerwowałem się jak nigdy w życiu, no może jeszcze tak samo denerwowałem się podczas półfinału siatkarskich MŚ i meczu Polska - Niemcy, a kiedy już było po wszystkim i Jacek, czyli Legia została mistrzem Polski, to ucieszyłem się jak małe dziecko. Były też łzy, łzy szczęścia i radości, bo... ja to wszystko widziałem na własne oczy, najpierw podczas kariery piłkarskiej Jacka, a teraz podczas jego kariery trenerskiej. Ja wiem, ile go to wszystko kosztowało i jestem z niego bardzo, bardzo dumny.
Jacek! Jesteś wielki! Gratuluję i... dziękuję! Brawo brat!
Marek Magiera
Comments