2012-11-05
Sport to najpiękniejsza, a przy okazji najbardziej nieprzewidywalna dziedzina życia. Czasami wystarczy jedna akcja, aby na stałe zapisać się w historii, jedna strzelona bramka, jeden zdobyty punkt. Czasami wystarczy jeden turniej… Tak jak w ostatnim tygodniu, kiedy nazwisko Janowicz odmieniane było przez wszystkich, we wszystkich możliwych przypadkach. Jerzy Janowicz, czyli po prostu „Jerzyk”.
Ma chłopak ogromny talent i świetne warunki. To w zasadzie tyle, co mogę o nim dzisiaj napisać z jednej prostej przyczyny. Na tenisie się nie znam, pewnie, że wiem o co chodzi w tej grze, ale za nic w świecie nie czuję się kompetentny do jakiejkolwiek głębszej analizy. Podoba mi się jego serwis, te wszystkie „dropszoty”, lekkość w poruszaniu się po korcie i najważniejsze – szczerość. Chłopak nie udaje i to jest w nim najpiękniejsze.
Kiedyś pisałem, że jesteśmy narodem, który potrzebuje herosów, bohaterów, idoli. Takich jak kiedyś Małysz, a później Kubica. Nie chcę za bardzo zgłębiać tematu, ale wydaje mi się, że Janowicz ze względu na dyscyplinę którą uprawia ma szansę stać się prawdziwym ambasadorem polskiego sportu w świecie, najbardziej rozpoznawalnym polskim sportowcem. Pod warunkiem oczywiście, że wykona kolejny krok w przód, później drugi, trzeci itd.
„Wiem, że udało mi się zdobyć nowych fanów, ale wiem też, że w jednej chwili paru ludzi jeszcze bardziej mnie znienawidziło. Co zrobić, tak to jest, w takim żyjemy kraju”. To słowa Janowicza wypowiedziane podczas konferencji prasowej na lotnisku w Warszawie. Dają do myślenia, prawda?
Od dzisiaj musimy chyba zacząć się przyzwyczajać do tego, że na tenisie znać się będą niedługo wszyscy. Nie zdziwię się też jak w perspektywie paru najbliższych dni z telewizyjnego okienka usłyszę coś o polskiej szkole tenisa, bo przecież jest Janowicz, Radwańska i jej siostra, Kubot i Fyrstenberg z Matkowskim. I jeszcze, że na „Orlikach” śmiało można grać w tenisa.
Szczerze mówiąc, na dzisiaj miałem inny plan, chciałem napisać coś o sytuacji w AZS-ie Częstochowa, ale zrobię to kiedy indziej. Ostatni konkurs. Kilka osób trafnie wytypowało liczbę punktowych bloków Pawła Woickiego (tym razem „Mały” nie zdobył ani jednego punktu), jedna z nich – wylosowana – otrzyma prywatną wiadomość z informacją o nagrodzie.
Marek Magiera
Comments