top of page
  • Zdjęcie autoraMarek Magiera

Królowa Paryża Iga

Zaktualizowano: 1 lis 2020

2020-10-12





Iga Świątekwygrała French Open. Coś niesamowitego, prawda? Nie dla tej dziewczyny. Kiedy ty patrzysz w telewizor i denerwujesz się, czy piłka trafiła w linię, czy obok niej, ona zastanawia się w tym czasie, czy jej mecz ogląda siostra i jej... kot. A tak poważnie, to gratulacje Iga. Dokonałaś rzeczy nieprawdopodobnej! Przy sukcesie Igi Świątek najbardziej żal mi... Roberta Lewandowskiego. RL9 sięgnął piłkarskiego nieba, wygrał Ligę Mistrzów, znowu pobił tam jakieś rekordy strzeleckie, uznawany jest za najlepszego napastnika świata w najpopularniejszej grze, a Plebiscytu Przeglądu Sportowego znów może nie wygrać. Bo pojawiła się Ona. Z racji wieku wypadałoby napisać, że księżniczka, ale to już królowa. Królowa Paryża i tenisowego świata - w skali światowej drugiej najpopularniejszej dyscypliny sportu.  Iga pokazuje, że niemożliwe nie istnieje i że nie ma żadnych limitów. Można i trzeba pięknie marzyć, ale przy tym też ciężko pracować. I co być może najważniejsze, otaczać się ludźmi, którzy zawsze cię wesprą, ale też zawsze powiedzą prawdę, prosto w oczy. Tatą Igi jest były wioślarz, reprezentant Polski Tomasz Świątek - olimpijczyk z Seulu, uczestnik mistrzostw świata. Na sporcie się zna, żaden z „dobrych wujków”, czy innych „doradców” kitu mu raczej nie wciśnie. Trenera Piotra Sierzputowskiego nie znam, kilka razy słyszałem go w telewizji, mówi jak jest. Iga współpracuje na stałe z psychologiem Darią Abramowicz. Miałem przyjemność poznać Darię dwa lata temu w audycji Przemka Iwańczyka w radiu TOK FM „Przy niedzieli o sporcie” w którym to dyskutowaliśmy na temat szans polskich siatkarzy na obronę tytułu mistrzów świata. Teraz się uśmiecham pod nosem, bo przypominam sobie, że mówiliśmy z Darią - jesteśmy ze sobą po imieniu - „jednym głosem”.  Pamiętam fajną sytuację z czasów, kiedy mój brat Jacek był trenerem pierwszej drużyny Legii Warszawa. Podjechałem na stadion przy Łazienkowskiej odebrać bilety na jakiś mecz i musiałem na niego tak dobry kwadrans poczekać, co było dla mnie dość dużym zaskoczeniem, bo on nigdy się nie spóźniał w myśl wpojonej nam zasady - lepiej być godzinę wcześniej, niż minutę za późno.  - Przepraszam Cię, ale schodząc z treningu zatrzymaliśmy się przy kortach - mówił mi wtedy. - Trenowała tam młoda dziewczyna, która grała z jakimś chłopakiem i tak się wściekała jak przegrała piłkę, że nie mogliśmy oczu oderwać.  Tą młodą dziewczyną była Iga Świątek, która rok później po opisanej wyżej sytuacji wygrała młodzieżowy Wimbledon. Kim był ten chłopak nie wiem, ale pewnie też się cieszył oglądając popisy Igi Świątek podczas French Open.  Dziewczyna ma dopiero 19 lat i tak naprawdę całe sportowe życie przed nią. Nią ma się co łudzić, całe nie będzie usłane różami, przyjdą trudne mecze, trudne dni, przytrafią się porażki, to nieuniknione. I właśnie wtedy - tak jak teraz po sukcesie - w każdy możliwy sposób, ot choćby przy użyciu portali społecznościowych powinniśmy pojawić się my - kibice. Z dobrym słowem i wielkim wsparciem. To będzie nasz obowiązek.

Marek Magiera




bottom of page