2015-07-20
Siatkarze zajęli czwarte miejsce w Finale Ligi Światowej. Czytam właśnie zapis rozmowy ze Stephanem Antigą, który mówi, że podczas Pucharu Świata możemy zagrać lepiej. Mnie osobiście wydaje się, że nie tylko możemy, ale przede wszystkim musimy. To chyba oczywiste.
Od razu przejdę do konkretów, żeby niepotrzebnie nie tracić czasu na rozkminki w stylu, że kiedyś, i to całkiem niedawno, cieszyłbym się z takiego wyniku naszych siatkarzy, a dzisiaj tego nie robię, bo zmieniła mi się optyka patrzenia na naszą siatkówkę po ubiegłorocznych mistrzostwach świata. Tak, tak. Do każdego kolejnego meczu, do każdej kolejnej imprezy startujemy z pozycji mistrzów świata i to zobowiązuje, ale nie ma to żadnego wpływu na moją ocenę postawy reprezentacji w Rio podczas Final Six. Zwyczajnie nie dam sobie wmówić, że wszystko było OK, bo chyba jednak nie było. Zagraliśmy tam w sumie cztery mecze z czego aż trzy przegraliśmy. Dwa na własne życzenie i jeden, bo byliśmy wyraźnie słabsi od przeciwnika. Czyli mówiąc wprost – wypadliśmy słabo.
Nie będę tu dzisiaj pisał o minusach turnieju w Rio. Napiszę o plusie, może nie jedynym, ale na pewno największym. Ów plus nazywa się Michał Kubiak! I nie chodzi tu tylko o znakomitą grę popartą zresztą indywidualną nagrodą, ale przede wszystkim o podejście do reprezentowania barw narodowych, ogromną pasję, walkę i charakter. Nie wiem, ale wydaje mi się, że Michał Kubiak jest jednym z tych ludzi z którymi lepiej tysiąc razy zgubić niż z innymi raz znaleźć. Znakomity kapitan. Swoją drogą ciekawe, czy nim pozostanie, bo do drużyny wraca przecież Karol Kłos, którego z pierwszej części sezonu reprezentacyjnego wykluczyła kontuzja, a który przed jego startem został przez Antigę mianowany kapitanem drużyny?
Na koniec takie ogólne spostrzeżenia na temat F6 w Rio. Przyznacie, że był to przedziwny turniej. Końcowe zwycięstwo Francuzów jest mimo wszystko chyba mniejszą niespodzianką niż odpadnięcie Brazylii już po fazie grupowej. Miłym zaskoczeniem była z kolei postawa brazylijskich kibiców, którzy mimo braku swojej drużyny w finałowej rozgrywce szczelnie wypełnili trybuny hali i dopingowali wszystkie pozostałe zespoły walczące o medale.
O Michale Kubiaku już pisałem, no to na dzisiaj wszystko. Pozdrawiam i z radością chciałem się pochwalić, że zaczynam przygotowania do… urlopu, wreszcie takiego prawdziwego. Za tydzień w „Krótkiej Piłce” jeszcze się spotkamy, a później zrobimy sobie dwa tygodnie przerwy.
Marek Magiera
Comments