top of page
  • Zdjęcie autoraMarek Magiera

Jesteś zwycięzcą!

2013-11-11


Właśnie wróciłem z krótkiego rodzinnego wypadu do Mikołajek. Trzy dni bez telewizora, komputera i telefonu. Z telefonem wyszło zupełnie przez przypadek, po prostu zapomniałem go zabrać, ale jak się okazało po powrocie do domu i tak… nikt nie zadzwonił. Przyszedł za to jeden sms od mamy, ważny sms: „Legia 1:0, Stokowiec”.


Od razu wróciłem się do samochodu po gazety, które woziłem przez cały tydzień i nie miałem czasu do nich zajrzeć, mówię sobie w myślach – czy jest coś, co mnie ominęło od czwartku? Na szczęście nic takiego nie miało miejsca, po prostu mama pomyliła Jodłowca ze Stokowcem. Sam kiedyś w jednej z transmisji meczu reprezentacji Bułgarii strzeliłem podobnego klopsa, kiedy zwyczajnie się przejęzyczyłem i patrząc na trenera Prandiego nazwałem go „trenerem Parodim”, co oczywiście nie uszło czujnej uwadze trzech internautów na jednym z forów dyskusyjnych poświęconych siatkówce.

Wracam do gazet, bo tam też rozpoczęła się dyskusja na temat występu najlepszych zawodniczek i najlepszych zawodników w siatkarskich reprezentacjach Polski. Osobiście uważam, że ta dyskusja jest bezprzedmiotowa, bo jak ktoś w kadrze chce być i grać, to w niej będzie i będzie grał, a jak nie będzie chciał, to go po prostu w niej nie będzie. I tyle. Tak samo jak jest „oczywistą oczywistością”, że w reprezentacjach grać będą wszyscy nasi najlepsi zawodnicy. No, a kto ma grać? Najsłabsi?

W „Krótkiej Piłce” już wielokrotnie pisałem, że dla mnie „odmowa gry w reprezentacji” z powodu jakiegoś własnego widzimisię to termin obcy, tak samo jak obce były ludziom loty w kosmos jeszcze sto lat temu. Sam oddałbym wiele, aby choć jeden – tak, nie przesadzam, jeden jedyny raz – zagrać w narodowej drużynie, wyjść na mecz z kolegami, chciałbym stojąc na boisku zaśpiewać z kibicami hymn narodowy…

Jak słyszę, że ktoś w kadrze nie chce grać, bo coś tam, że najpierw musi porozmawiać z trenerem jak on to widzi, no to przepraszam, ale nie mam pytań. Albo jesteś reprezentantem Polski, albo nie. Masz ochotę reprezentować mnie, moją żonę, dziecko, rodzinę, przyjaciół, kibiców, kraj, miliony Polaków, to dla mnie jesteś kimś. Nie wierzę, że to piszę, ale tak – jesteś zwycięzcą! Szacunek.

Nie chcesz tego robić z innych przyczyn niż zdrowie – Twoja sprawa. Ja to oczywiście przyjmuję do wiadomości, ale kompletnie tego nie rozumiem, nawet nie próbuję. Ciężko mi to zaakceptować, może dlatego, że to kompletnie nie moja bajka.


Marek Magiera

bottom of page