top of page
Zdjęcie autoraMarek Magiera

Jesteśmy?

2014-01-06


Od wczoraj, tak mniej więcej od godz. 22.10 próbuję sobie odpowiedzieć na pytanie, czy jestem zaskoczony brakiem awansu naszej żeńskiej reprezentacji na mistrzostwa świata i czy jestem z tego powodu zły, żeby nie użyć bardziej dosadnego słowa. I tak sobie myślę, że nasza przegrana z Belgią jakąś wielką niespodzianką – chyba – mimo wszystko raczej nie jest, czyli zaskoczenia jako takiego być nie powinno. Ale zły jestem, i to bardzo.

Czytam komentarze, wypowiedzi zawodniczek, trenerów. Wszyscy szukają przyczyn naszej porażki w Łodzi. Ale tak naprawdę czego tu szukać? Czy można wygrać turniej nie mając drużyny? Nie można. Czy można wygrać turniej mając dobre zawodniczki? Można, ale pod warunkiem, że stworzą one drużynę. Wracamy do punktu pierwszego. Czy można wygrać turniej nie mając drużyny? Nie można.

Belgia miała drużynę i wygrała. My drużyny nie mieliśmy i przegraliśmy. Proste. I to jest cała analiza tego wszystkiego, co stało się w niedzielę w Łodzi, więcej – co dzieje się z naszą reprezentacją od dawna. Najbardziej zasadne pytanie powinno zatem brzmieć tak – dlaczego tej drużyny nie mamy? Przecież to oczywiste, że dopóki nie będziemy jej mieć, to nie wygramy niczego. I wcale nie chodzi o to, żeby teraz wszystko zrównać z ziemią – jak to co niektórzy mówią „postawić na młode” – zasadzić, podlewać, pielęgnować i cierpliwie czekać. Bo co to znaczy postawić na młode?

Siatkówka to najbardziej drużynowy sport spośród wszystkich jakie tylko istnieją. Bardzo specyficzny, bo mimo, iż nie ma bezpośredniego kontaktu z przeciwnikiem, to jeden zawodnik w żadnej innej dyscyplinie nie zależy tak bardzo od kolegi z zespołu jak w siatkówce właśnie. Kto pamięta nasz mecz z Belgią? Ale ten w Rzeszowie w 2009 roku podczas kwalifikacji do mistrzostw świata w Japonii? Kto pamięta tie-breaka i piłkę meczową dla belgijek? Kto pamięta genialną obronę Pauliny Maj? Kto pamięta obronę Ani Witczak i atak Oli Jagieło? Pamiętam jak po tamtym meczu wielu ludzi mówiło o farcie, naszym niebywałym szczęściu. Ale to nie był fart, ani fura szczęścia. To był charakter. I najważniejsze – była drużyna.

Tak. Ostatni raz mieliśmy drużynę w 2009 roku – podczas mistrzostw Europy, kiedy wywalczyliśmy brązowy medal po zwycięstwie z Niemkami. Często wracamy do 2003 i 2005 roku. Żyjemy przeszłością. Piękną, ale jednak przeszłością. Najlepsi nie oglądają się za siebie. My do nich nie należymy, nie jesteśmy nawet średni, ani słabi. Na razie nas nie ma w ogóle. I nie będzie, dopóki nie będziemy mieli drużyny.


Marek Magiera

Comments


bottom of page