top of page
Zdjęcie autoraMarek Magiera

Jaśnie nam panująca Resovia!

2012-04-25


Resovia mistrzem Polski A.D. 2012. Gratulacje!!! To był przepiękny spektakl, taki jakiego pewnie wszyscy chcieliśmy, w którym główne role odegrali artyści z najwyższej półki. Zawodnicy, trenerzy i kibice. Działo się na boisku, działo się także poza nim. Wszyscy bez wyjątku zasłużyli na najwyższe noty. Największym wygranym finału, według mnie, została siatkówka, bez dwóch zdań – najpiękniejsza dyscyplina sportu na świecie.

Podsumowując finałową rywalizację, chciałbym się z Wami podzielić moimi odczuciami i obserwacjami, zaznaczając na początek – z ogromną satysfakcją – że to był pierwszy finał od wielu, wielu lat, o którym naprawdę się mówiło. Nie wiem jak Wy to odbieracie, ale ostatnie finały tak jakoś przeszły i minęły bez większego echa. W tym miejscu nie zgadzam się z opinią, iż to wszystko „wina” Skry, która wygrywała jak chciała i te jej zwycięstwa stawały się już nudne.

Sport ma to do siebie, że jest nieprzewidywalny i to jest w nim najpiękniejsze. Scenariusz tegorocznego finału mogło wymyślić tylko życie, bo tak z ręką na sercu, kto się spodziewał, że Resovia wygra dwa pierwsze mecze w Bełchatowie – i to w takim stylu? Kto się spodziewał, że rzeszowianie nie wykorzystają swojej pierwszej szansy u siebie, wreszcie – kto się spodziewał, że w niedzielne popołudnie na Podpromiu rzeszowianie przejadą się po rywalu niczym walec?

Najważniejsze jednak, że były emocje.

Był fantastyczny Grozer, który dosłownie wypruwał z siebie żyły, aby ten tytuł dla Resovii wyszarpać, mimo faktu, iż wiedział, że po sezonie zmieni klubowe barwy. Ciekaw jestem, co też kotłowało się w głowie tego siatkarza, kiedy odbierał złoty medal i celebrował tytuł z fantastycznymi i fanatycznymi kibicami z Rzeszowa. Małżonka „Dżordża” nie kryła łez, podobnie jak Michał – syn Andrzeja Kowala, przepraszam najmocniej – Pana Trenera Andrzeja Kowala. Mnie też się oczy delikatnie zaszkliły, kiedy siatkarze obu klubów dziękowali sobie za walkę w finale i wymieniali się koszulkami, co nie jest przecież normalną praktyką na siatkarskich boiskach. To był ten moment, ta chwila, kiedy pokazali, że mają do siebie ogromny szacunek.

Na koniec jeszcze słowo o kibicach i sędziach.

Publiczność na finałowych meczach była wyjątkowa, tak w Bełchatowie, jak i w Rzeszowie. Osobiście mam ogromną satysfakcję, że każdy, kto przychodzi do hali na siatkarski spektakl, może ubrać się w barwy ukochanego klubu i spokojnie usiąść obok kibiców drużyny przeciwnej, mając przy tym stuprocentową pewność, że mu przysłowiowy włos z głowy nie spadnie.

Sędziowie prowadzący mecze w finale generalnie spisali się na piątkę z plusem. Para Strzylak-Twardowski w sobotę zaprezentowała nam książkowy schemat prowadzenia meczu i pokazała mistrzowską klasę. Podobnie jak para Janik-Herbik w niedzielę. Wracając do meczów w Bełchatowie, w kontekście oświadczenia szefa sędziów Andrzeja Lemka, który winę za błędną ocenę spornej sytuacji wziął na siebie, uważam, że dyscyplinarna kara odsunięcia od prowadzenia spotkań w następnym sezonie dla pana Piotra Króla, drugiego sędziego spotkania, jest jeszcze większym skandalem, niż sama błędna ocena boiskowej sytuacji. Jeśli mogę, to chciałbym zaapelować z tego miejsca do władz PlusLigi o anulowanie tej kary, gdyż w moim odczuciu, sędzia Piotr Król nie ponosi żadnej winy za zaistniałą sytuację. Marek Magiera

Comments


bottom of page