2024-09-09
Weekend spędziłem w Lublinie na Turnieju im. Tomasza Wójtowicza. Wchodząc do hali pierwsze kroki skierowałem w kierunku sceny, gdzie wzorem poprzedniej edycji przygotowany był pusty fotel i pamiątkowa fotografia Tomka ozdobiona kirem. Podszedłem tam, żeby usłyszeć ten charakterystyczny śmiech i frazę, którą słyszałem często "ha ha, a nie mówiłem". Myślę, że właśnie to bym usłyszał od Tomka w kontekście występu naszej reprezentacji na igrzyskach w Paryżu, a wszystko dlatego, że Tomek uważał olimpijski turniej za najtrudniejszy do rozegrania.
Przedsezonowe granie w Lublinie wyszło fajnie, ale oprócz aspektu sportowego dla mnie ważne było spotkanie z przyjaciółmi Tomka, kolegami ze Złotej Drużyny. W tym roku do Lublina dotarli Edward Skorek, Ryszard Bosek, Marek Karbarz, Włodek Stefański i Mirek Rybaczewski. Wszyscy w świetnej formie i to bardzo cieszy.
Organizatorzy imprezy, Fundacja im. Tomasza Wójtowicza spisali się na przysłowiowy złoty medal. Było zacnie i elegancko. Fantastycznym pomysłem było podwieszenie pod sufitem hali legendarnej koszulki reprezentacji Polski z numerem 5 i nazwiskiem Wójtowicz. To kolejny symbol, który towarzyszył będzie w lubelskiej hali wszystkim rywalizującym tam sportowcom, a wszystko po to, aby pamięć o Tomku trwała wiecznie.
I tak będzie...
Tomku. Byliśmy... Będziemy...
Bardzo Cię brakuje... Bardzo...
Marek Magiera
Comments