top of page
Zdjęcie autoraMarek Magiera

Finito

2017-03-27


Odpadły nasze siatkarskie drużyny z Ligi Mistrzów już w pierwszej fazie play off i jak ktoś wyliczył, po raz pierwszy od dekady, zabraknie polskiego zespołu w Final Four. Czytam to tu, to tam, że to dramat, tragedia, a nawet klęska i że polska klubowa siatkówka zbliża się ku upadkowi. A wszystko dlatego, że liga za duża, że brakuje utalentowanej młodzieży, wreszcie, że w naszych klubach nie grają największe gwiazdy światowego formatu.


Przyznam szczerze, że zgadzam się z dwoma argumentami, mianowicie, że nie grają u nas największe gwiazdy i że liga jest za duża. No to tak. Te gwiazdy nie grają, bo naszych klubów na nie zwyczajnie nie stać. Z kolei w lidze, gdyby było dwanaście drużyn, to byłby i poziom wyższy i można byłoby zagrać normalne play offy. I wcale nie chodzi mi tutaj o granie w ósemce, tylko dalej w systemie 1-4, przy czym rywalizacja odbywałaby się do trzech wygranych spotkań, a nie tak jak teraz praktycznie do jednego. Swoją drogą to też ciekawe, że my jako siatkarska nacja nadająca wszelakie trendy w naszej dyscyplinie możemy być prekursorami przedziwnego zjawiska nie spotykanego nigdzie indziej - otóż może się okazać, że mistrzem Polski zostanie drużyna, która... przegra ostatni mecz w sezonie. Niemożliwe? Możliwe. Pierwszy mecz niech zakończy się zwycięstwem 3:0, rewanż porażką 2:3 i finito.

Wracając do pucharów. Odpadnięcie Zaksy, Resovii i Skry w pierwszej rundzie play off to ani tragedia, ani dramat, ani tym bardziej klęska. Pewnie, że można było liczyć, czy nawet oczekiwać lepszych rezultatów, ale też z uczciwością spójrzmy z kim przyszło nam się mierzyć i kto stał po drugiej stronie siatki. Ja wiem, że kibice patrzą na sytuację głównie serduchem, ale nie ma co przesadzać. I tak jak zgadzam się, że zabrakło w naszych zespołach mega gwiazd pokroju Muserskiego, N'Gpaeta, czy Juantoreny, to myślę sobie, że jeszcze bardziej zabrakło nam determinacji w osiągnięciu celu, o ile sam awans do następnej fazy eliminacji można nazwać celem.

Nie ma się co czarować, ale głównym celem dla naszych eksportowych drużyn jest wywalczenie mistrzostwa Polski. I to się nigdy nie zmieni, dopóki z gry w Lidze Mistrzów nie będzie żadnych profitów. Możemy sobie dodawać i dorabiać ideologie mówiące o prestiżu tych rozgrywek, ale prestiżu tu nie ma żadnego! Znakomicie to zresztą ujął dyrektor Polsatu Sport Marian Kmita w ostatnim magazynie Polska 2017. Na stronie polsatsport.pl jest ta wypowiedź w materiałach video, kto tam ma ochotę, to sobie odnajdzie, zapraszam i polecam.

Na koniec słowo o rozgrywkach OrlenLigi, bo w niektórych środowiskach pojawiały się ostatnio opinie, że nie wszyscy odpowiednio się szanują, nie doceniają klubów, czy nawet samych zawodniczek. Ja mam taką prośbę po analizie dwóch ostatnich kolejek, żebyście tam w tej lidze na początek sami zaczęli się wzajemnie szanować.


Marek Magiera

Comments


bottom of page