top of page
  • Zdjęcie autoraMarek Magiera

Finałowy zawrót głowy

2014-04-22


Od kilku dobrych sezonów PlusLigi, kiedy rozpoczyna się rywalizacja w finale z lubością wspominam czasy, kiedy dekadę temu, siatkarska - i nie tylko siatkarska - Polska żyła meczami zespołów z Kędzierzyna Koźla i Częstochowy. Rywalizację o złoto ówczesnego Mostostalu z AZS-em nazwano nawet „świętą wojną”. Zawodnicy obu drużyn prezentowali fantastyczny poziom sportowy, a niesamowita otoczka tamtych spotkań gwarantowała dodatkowe emocje. Dzisiaj jest podobnie, bo w finale PlusLigi naprzeciw siebie staną zespoły z Rzeszowa i Bełchatowa.

Nie wiem, pewnie kibice z innych miast się z tym nie zgodzą, ale ta para, która w tym roku zagra o złoto, gwarantuje nie tylko odpowiedni poziom sportowy, ale też tę całą otoczkę, która dla mnie jest równie ważna jak sam mecz. Pokazały to ostatnie lata, szczególnie dwa ostatnie sezony.

Po raz pierwszy w walce o tytuł obie drużyny spotkały się w sezonie 2008/2009. Bardzo pewnie wygrała wówczas Skra. Resovia na rewanż w finale musiała poczekać następne dwa lata, ale było warto, bo w czterech meczach wygrała rywalizację. Podobnie było przed rokiem w ćwierćfinale rozgrywek, kiedy o powodzeniu „Pasów” zadecydował piąty mecz na Podpromiu.

Siatkarze Resovii dokonali rzeczy dotąd niespotykanej w czternastoletniej historii naszej zawodowej ligi. Po dwóch porażkach u siebie wygrali dwa mecze na terenie rywala i doprowadzili do piątego spotkania, które też rozstrzygnęli na swoją korzyść. Wcześniej nikomu ta sztuka się nie udała. Owszem, zdarzyły się dwa przypadki meczów o brązowy medal, kiedy jeden z zespołów przegrywał już 0:2 i wygrał ostatecznie rywalizację 3:2, ale wówczas odrabiał straty i wyrównywał stan walki o medal na swoim boisku.

W tym miejscu warto zauważyć, że to nie pierwszy historyczny wyczyn rzeszowskich siatkarzy. Przed rokiem obronili mistrzowski tytuł mimo faktu, iż do rywalizacji w play off przystępowali dopiero z czwartej pozycji.

Klub z Bełchatowa z kolei, w ostatnich latach ustanowił rekord, który będzie bardzo trudno poprawić. Siatkarze Skry wygrywali rozgrywki PlusLigi przez siedem lat z rzędu. W pewnej chwili wydawało się nawet, że zagrożony jest rekord ustanowiony przez AZS AWF Warszawa, który na przełomie lat 50-tych i 60-tych ubiegłego stulecia triumfował w rozgrywkach o mistrzostwo Polski aż dziesięć razy z rzędu. Dwa lata temu fantastyczną serię Skry przerwali siatkarze Resovii.

Jak będzie teraz? Życzyłbym sobie pięciu meczów, najlepiej wszystkich z tie-breakami. A całą rywalizację niech wygra lepszy. Ot, tak - po prostu.


Marek Magiera

bottom of page