2011-11-21
Trzy mecze i trzy zwycięstwa. I do tego wszystkiego jeszcze rzecz najważniejsza – naprawdę dobra, a momentami nawet bardzo dobra gra. Tak w telegraficznym skrócie wygląda krótkie podsumowanie pierwszych trzech dni zmagań w Pucharze Świata z udziałem reprezentacji Polski. Dla przypomnienia, wygraliśmy z Kubą 3:0, Serbią 3:1 i Argentyną 3:1.
Na dogłębną analizę tego wszystkiego co dzieje się w Japonii przyjdzie jeszcze czas. Na razie możemy być zadowoleni, że nasi reprezentanci realizują scenariusz, który sami sobie rozpisali. Podczas towarzyskich spotkań z Czechami w Legionowie była okazja, aby trochę porozmawiać z naszymi siatkarzami. Uwierzcie mi, ale nie było wśród nich ani jednego, który nie przewidziałby, że po trzech meczach będziemy mieli na koncie komplet punktów. Z reguły bywa tak, że co innego człowiek usłyszy w tak zwanej rozmowie prywatnej, a co innego podczas oficjalnego spotkania chociażby przed kamerą. W tym przypadku było jednak inaczej, a całość znakomicie podsumował nasz skaut Oskar Kaczmarczyk, który stwierdził wprost, że mamy znakomity terminarz gier i zwyczajnie musimy go wykorzystać.
Gołym okiem widać jak wiele naszej drużynie dał powrót do kadry Pawła Zagumnego i Michała Winiarskiego. „Winiar” nigdy nie schodzi poniżej pewnego poziomu i jestem przekonany, że podczas Pucharu Świata, z meczu na mecz, będzie jeszcze lepszy. „Guma” to klasa sama w sobie, wiadomo. Co jeszcze? Znakomicie grają środkowi. Piotr Nowakowski udowadnia, że drzemią w nim ogromne możliwości. Ustabilizował formę i nie gra w kratkę, ale na równym – co ważne – wysokim poziomie. Wreszcie Marcin Możdżonek… Nie wiem, czy podzielacie mój pogląd, ale odnoszę wrażenie, że kapitańska opaska, którą otrzymał od Andrei Anastaziego, wydobyła z niego szerokie pokłady rezerw, które w nim jeszcze cały czas drzemią.
No dobrze, dość tych peanów, bo przecież trzeba zdać sobie sprawę, że najważniejsze mecze dopiero przed nami i trzeba być niezwykle czujnym, co najdobitniej obrazuje przykład kobiecej reprezentacji Niemiec, która też szła jak burza, rozprawiła się po drodze z Amerykankami, by stracić dwa punkty w meczu z niżej notowaną Dominikaną. Na koniec, w ostatecznym rozrachunku zabrakło jej… jednego punktu do awansu na Igrzyska Olimpijskie w Londynie.
Ciekawy jestem co zapamiętacie z tych trzech pierwszych spotkań? W redakcyjnym gronie, w Polsacie Sport, podpytałem trochę moich szanownych kolegów, co sądzą o naszym zespole, grze drużyny itd. Pomijając analityczne spojrzenie na kwestie dotyczące gry, niemal wszyscy zauważyli coś, czego nie da się zmierzyć żadna miarą, czyli chemię przekładającą się na atmosferę w drużynie. A że ta jest wyśmienita pokazują nie tylko uśmiechy na twarzach naszych siatkarzy, ale także ich zachowanie na boisku i poza nim.
„Poszedł jak dzik w żołędzie” wypowiedziane przez Krzysztofa Ignaczaka po meczu z Serbią, a obrazujące wyczyn i obronę piłki przez Michała Kubiaka przejdzie do historii najciekawszych sportowych komentarzy w naszym kraju i pewnie niedługo będzie na równi stawiane z klasyką w tym temacie. Przykład? Proszę bardzo, a w roli głównej reporter Polskiego Radia relacjonujący drużynową jazdę na czas kolarzy podczas Tour de Pologne.
„Halo, halo, proszę państwa, mam dobrą wiadomość, pozwolono mi pojechać w wozie technicznym za kolarzami i przyznam się państwu, że widok jaki mam przed sobą jest nie do opisania… Kolorowa grupa, piękni, wysportowani, młodzi chłopcy, blisko siebie, pracują jak zegarek, jeden obok drugiego, noga przy nodze, pedał przy pedale”.
Marek Magiera
Comments