2015-04-20
Naprawdę zwycięstwo Lotosu Trefla Gdańsk w Pucharze Polski jest dużą niespodzianką? Tak przynajmniej uważa część kibiców, wystarczy przejrzeć siatkarskie fora, albo poczytać opinie na twitterze.
W historii tych rozgrywek zdarzały się większe niespodzianki, że przypomnę tylko triumf BBTS Bielsko Biała w 1994 roku w Częstochowie i zwycięstwo w hali „Polonia” nad piekielnie silnym wtedy AZS-em. Wówczas drugą niespodzianką był udział w finałowym turnieju drugoligowego wtedy Rakowa Częstochowa. Pamiętam ten turniej doskonale. Wypełnione po brzegi trybuny, a na nich kibice AZS-u, Rakowa, Włókniarza Częstochowa i… Widzewa Łódź. Ciekawe, co? Ciekawe, czy ktoś z Was pamięta tamte czasy i ówczesny klimat. Wielu pewnie zapyta co tam robili kibice Widzewa, ale to temat na zupełnie inne opowiadanie. Może kiedyś o tym w „Krótkiej Piłce” napiszę.
Otóż tak. Dla mnie zwycięstwo Lotosu nie jest dużą niespodzianką. Jest niespodzianką, i tyle. W dziennikarskim „totku” przed finałem postawiłem – jak większość zresztą – na Resovię. Ale wśród nas byli i tacy, którzy bez wahania obstawili zwycięstwo Lotosu – argumenty mieli mocne, przede wszystkim że grają w swojej hali, to po pierwsze, a po drugie znowu ograli Skrę, a tutaj mowy o przypadku nie może być.
Nie będę ukrywał, że najbardziej w tym turnieju ucieszyła mnie gra i forma sportowa Piotra Gacka. Znamy się długo, czasami do siebie dzwonimy, możemy pogadać na wiele tematów, nie tylko tych siatkarskich. Tutaj zostaniemy jednak tylko przy sprawach sportowych, bo tak grającego Piotrka jak w tym roku, to ja przyznam szczerze nie pamiętam. Gdyby to zależało tylko ode mnie, to nagrodę MVP turnieju otrzymałby właśnie „Gato”.
Lotos i Resovia stworzyły w finałowym meczu znakomite widowisko. Osobiście mam nadzieję, że kontynuacja nastąpi w kolejnych spotkaniach o mistrzostwo Polski. Wiem, że to co teraz napiszę nie spodoba się fanom Resovii, bo oni z pewnością chcieliby mistrzostwa w trzech meczach, ale ja po cichu liczę, że tytuł rozstrzygnie nam dopiero piąte spotkanie obu ekip. To byłoby coś i niewykluczone, że… tak będzie, bo panuje powszechna opinia, że Lotos dzięki zwycięstwu wszedł na wysoką falę i pójdzie za ciosem. W tym miejscu uspokoję fanów Resovii, bo jest też druga opinia mówiąca o tym, że sukces… rozleniwia i jest się po nim ciężko pozbierać.
Abstrahując od wszystkiego chciałbym jeszcze zauważyć, że teorie mówiące o tym, że Puchar Polski nie ma już żadnej wartości, ani prestiżu, po tym jak nie daje możliwości bezpośredniego awansu do Champions League, są dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Można sobie to trofeum nazywać „pucharem do lodów” (zasłyszane od jednego z kibiców z Ergo Arenie), ale lepiej je mieć w gablocie, niż nie mieć. Podobnie jak te 150 tysięcy nagrody za zwycięstwo.
Jeśli jesteśmy przy pieniądzach, to muszę Wam powiedzieć, że taki finałowy turniej jak ten w Gdańsku, to jedno z największych siatkarskich… targowisk. Do Trójmiasta przyjechali menedżerowie ze wszystkich stron świata, prezesi wszystkich klubów i tak od stolika do stolika w hotelowej restauracji odbywały się rozmowy – kto, gdzie, kiedy i za ile? Wyniki tych rozmów poznamy niebawem, sam jestem ich bardzo ciekawy, bo znajomych menedżerów zapytałem w Gdańsku o głośny ostatnio medialny szum w sprawie słynnej brazylijskiej pary Jaqueline i Murilo. Od jednego z menadżerów dowiedziałem się, że siatkarka jest już jedną nogą w Chemiku Police, a od drugiego, że… nie ruszy się z Brazylii, bo wszystko podporządkowuje igrzyskom w Rio i chce być cały czas na miejscu. O Murilo, ani jeden, ani drugi nic nie słyszał.
Dzisiejsza prasa, Przegląd Sportowy i Wyborcza (mówię o internetowych wydaniach, bo tylko te widziałem) donosi o tym, że w przyszłym sezonie – najprawdopodobniej – Bartosz Kurek zagra w Resovii. Z mojej wiedzy wynika, że „najprawdopodobniej” można skreślić, bo Bartek zagra tam na pewno, ale to akurat nie efekt gdańskiego „targowiska”.
Marek Magiera
Commentaires