2018-02-19
Dziś będzie trochę skakania po różnych tematach, ale sporo się dzieje i trudno tak by było obojętnie przejść obok historii, które wydają się istotne i ważne. Igrzyska zostawię sobie na koniec, rozpocznę od siatkówki - dzisiaj w kobiecym wydaniu.
O poziomie Ligi Siatkówki Kobiet mówi się dużo i różnie. Każdy ma swoje zdanie. Kibice swoje, trenerzy swoje, same zawodniczki też swoje. Ja też mam swoją teorię, którą pewnie znacie, bo nie raz i nie dwa pisałem w tym miejscu, że realną weryfikacją, miarodajną dla naszych ligowych drużyn są konfrontacje w europejskich pucharach. A tam, w tym sezonie, gdzie nie spojrzeć - wszystko w łeb. Martwi mnie fakt, że zadowala nas byle co, czyli np. wygranie jednego seta. Później dochodzi do przedziwnych sytuacji, kiedy jeden z portali internetowych (przez szacunek dla Państwa nie napiszę który) zatytułował fotorelację z meczu Budowlanych Łódź z Galatasaray Stambuł następująco: Turczynki na kolanach! Jak pewnie wiecie, łodzianki przegrały mecz 1:3, ale w owej relacji z meczu dominowały peany dotyczące jednego wygranego seta, seta, który w końcowym rozrachunku nie znaczy absolutnie... nic.
Nie przyjmuję do wiadomości argumentacji, że jest jak jest, że nasze kluby są biedniejsze od tych tureckich, włoskich, czy rosyjskich, bo wtedy taka Radomka Radom w życiu nie wygrałaby z Chemikiem Police (niewykluczone, że jedna zawodniczka Chemika zarabia miesięcznie tyle, ile cały zespół Radomki razem wzięty), a to się przecież w ćwierćfinale Pucharu Polski wydarzyło.
W kontekście zawodników i zawodniczek dużo mówi się o indywidualnym rozwoju i tak zwanej ścieżce kariery. W ubiegłym tygodniu jeden z włoskich klubów złożył ofertę gry u siebie Agnieszce Kąkolewskiej. Reprezentacyjna środkowa bloku nie skorzystała jednak z okazji, bo - jak wyjaśnił na Twitterze Jakub Dolata, agent zawodniczki - chciała być lojalna w stosunku do obecnego pracodawcy jak i koleżanek z obecnej drużyny. Jakub dodał też, że wierzy, iż zawodniczka podobne oferty jeszcze dostanie. Oby! Trzymam kciuki, bo uważam, że Kąkolewska (i jeszcze kilka innych dziewczyn) może się rozwinąć tylko we Włoszech, a pamiętajmy - ma już 24 lata i to tak naprawdę ostatni dzwonek, aby zrobić krok w przód.
Podobny przypadek miał miejsce tak z dziesięć lat temu, kiedy jedna z najzdolniejszych i najbardziej utalentowanych naszych siatkarek - Agnieszka Bednarek, wtedy zawodniczka Farmutilu Piła wzbudzała zainteresowanie czołowych włoskich drużyn. Już nie pamiętam jak to się stało, że do transferu ostatecznie nie doszło, natomiast ciekawy jestem, gdzie Agnieszka byłaby teraz (sportowo), gdyby wtedy wyjechała do Włoch.
Na koniec o Igrzyskach Olimpijskich w Pjongczang. Oberwało się wielu naszym reprezentantom, oj oberwało. Zupełnie niesłusznie. Naprawdę nie wiem, co trzeba mieć w głowie, aby oczekiwać cudów? Już jeden się wydarzył, cztery lata temu w Soczi. Nie mówię tu o medalach Kamila Stocha i Justyny Kowalczyk, ale o całej reszcie. Teraz mamy złoto Kamila i mam nadzieję, że dziś dołożymy drugi medal w konkursie drużynowym. I tyle.
Marek Magiera
Comments