top of page

kulaga-magiera

k r e u j e m y   s p o r t o w e   e m o c j e

C.d.n.?

  • Zdjęcie autora: Marek Magiera
    Marek Magiera
  • 29 sty 2019
  • 3 minut(y) czytania

2011-06-06


W niedzielę przy okazji meczu siatkarzy Brazylia – Polska przygotowywałem do studia Polsatu Sport materiał poświęcony ostatnim konfrontacjom obu reprezentacji. Nie wnikając zbytnio w szczegóły, skupiłem się tylko i wyłącznie na okresie, w którym ster dowodzenia „Canarinhios” dzierży w dłoni trener Bernardo Rezende. I szczerze przyznam, że trochę się przeraziłem, bo ów bilans jest dla nas po prostu miażdżący.

Ostatnich jedenaście spotkań o stawkę, czyli meczów rozgrywanych pod egidą FIVB, to jedenaście wygranych Brazylijczyków! Nasz dorobek w tych meczach, to raptem dwa wygrane… sety. Dziś po kolejnym spotkaniu z Brazylią ten bilans jest jeszcze gorszy.

Ktoś zapyta, a niby skąd to przerażenie? Ano stąd, że odkąd miałem niebywałą przyjemność osobiście poznać Bernardo Rezende, a było to w czasie Final Six w katowickim „Spodku” w 2007 roku, ten znakomity szkoleniowiec jak mantrę powtarza, że zarówno On, jak i cały zespół musi pracować jeszcze ciężej, gdyż na plecach czuje wyraźny oddech konkurencji, na czele której znajduje się… reprezentacja Polski.

Od wspomnianego F6 w Katowicach z Brazylią w oficjalnych spotkaniach graliśmy dziewięć razy. Igrzyska w Pekinie – 0:3. Liga Światowa 2009, odpowiednio – 1:3, 0:3, 0:3, 0:3. Puchar Wielkich Mistrzów – 0:3. Mistrzostwa Świata we Włoszech – 0:3. Liga Światowa 2011 – 0:3 i 1:3. C.d.n.?

Dziś pewnie niewielu pamięta, ale był taki okres, kiedy to my byliśmy prawdziwym koszmarem Rezende i jego zespołu. To było na początku jego pracy z narodową drużyną Brazylii, którą objął przed Mundialem 2002 po znakomitym Radamesie Filhio. W fazie grupowej Ligi Światowej trafiliśmy na Argentynę, Portugalię i właśnie Brazylię. Graliśmy z nimi cztery razy i aż trzy spotkania wygraliśmy! Niezapomniane były zwłaszcza spotkania w katowickim „Spodku”. W ciągu upalnego lipcowego weekendu obejrzeliśmy dwa kapitalne mecze zakończone zwycięskimi tie-breakami. Pierwszego dnia popis dał Dawid Murek, który swoją atomową zagrywką niemal w pojedynkę rozbił rywala. Drugiego dnia nie do powstrzymania dla przeciwnika był Piotrek Gruszka. Zresztą każdy z graczy dołożył swoją cegiełkę do tego sukcesu. Pamiętam jak dziś, kiedy na środku boiska wspomniani gracze, a razem z nimi Paweł Zagumny, Robert Prygiel, Marcin Nowak, Jarek Stancelewski, Rafał Musielak, Sebastian Świderski, Grzesiek Wagner, Robert Szczerbaniuk, Paweł Siezieniewski i śp. Arek Gołaś odtańczyli coś na kształt tańca indiańskich wojowników. Gdzieś między nimi pojawił się trener Waldemar Wspaniały i jego asystent, śp. trener Krzysztof Kowalczyk. Nie mogło tam też zabraknąć „masera” Jurka Mostowskiego, który nie tylko dbał o kondycję fizyczną naszych zawodników, ale był także prawdziwą duszą towarzystwa.

To były naprawdę piękne czasy! I nie chodzi o same zwycięstwa nad budującą wówczas swoją potęgę Brazylią. W ogóle było jakoś inaczej, spokojniej. Bohaterowie tamtych wydarzeń mają wspaniałe wspomnienia, podobnie jak i kibice, którzy dzięki postępowi techniki i wszechobecnemu Internetowi mogą owe emocje przeżyć jeszcze raz, wystarczy, że do którejś z wyszukiwarek wpiszą odpowiednie hasło. Dla mnie osobiście to też były mecze szczególne, bo to od nich rozpoczęła się moja znajomość i zarazem współpraca z Grzegorzem Kułagą, która szybko przerodziła się w trwającą do dziś przyjaźń. No i oczywiście sentyment do miejsca, gdzie to wszystko się zaczęło. Katowicki „Spodek”… Już nie mogę się doczekać! Niemalże równo dziewięć lat po ostatnich wygranych z Canarinhios, znów w „Spodku”, znów z Brazylią. Podobno historia lubi się powtarzać. Myślę, że nikt nie ma nic przeciwko, żeby znowu „Grucha” poprowadził nas do zwycięstwa!

Marek Magiera

PS. „Krótka piłka” na tej stronie ma krótką historię, ale bogatą w ważne wydarzenia. Proszę wybaczyć prywatę, ale inaczej być nie może, skoro w miniony piątek na ślubnym kobiercu stanęła nasza reprezentacyjna rozgrywająca Milena Sadurek i mój serdeczny kolega z Polsatu Sport Jakub Radecki. Ceremonia w Podkowie Leśnej była przepiękna, podobnie zresztą jak i impreza, która przypominała niekończący się tie-break 📷. Państwu Jakubowi i Milenie Radeckim jeszcze raz – wszystkiego najlepszego!

 
 
 

Comments


Prezentacja Sportu 

Prowadzenie imprez sportowych 

Oprawa Art i Animacja Publiczności

  • Biały Facebook Ikona
  • YouTube - Biały Krąg
  • Whatsapp

Impresariat Grzegorz Kułaga

phone: +48 508 38 18 28

kontakt@kulaga-magiera.pl

Nasza strona wykorzystuje pliki coockies, informacje na ten temat znajdziesz w naszej polityce Cookies.

bottom of page