top of page
Zdjęcie autoraMarek Magiera

Brawa dla Jastrzębia

2011-10-17


W piątek w Doha zakończyły się Klubowe Mistrzostwa Świata w siatkówce. Impreza ta ma hojnych sponsorów i przede wszystkim piękną nazwę, ale w żaden sposób nie odzwierciedla siatkarskiej hierarchii panującej w świecie. W zasadzie, to tegoroczne mistrzostwa potwierdziły tylko jedną tezę. A brzmi ona tak: Trentino Volley to najlepszy męski siatkarski klub świata. Tyle tylko, że wcale nie potrzeba rozgrywać klubowych mistrzostw, aby to wiedzieć. Wystarczy tylko trochę znać się na siatkówce.

Na początek gratulacje dla siatkarzy, kibiców i działaczy Jastrzębskiego Węgla. Dotarcie do finału KMŚ to jedno z największych osiągnięć jastrzębskiego klubu w ostatnich latach. Porażka z Trentino w finale, choć wysoka i bolesna, w żaden sposób nie przynosi ujmy drużynie Lorenzo Bernardiego. Nie wiem czy wszyscy pamiętają, ale warto przypomnieć sobie ostatnie starcie obu ekip podczas Final Four w Bolzano. Wtedy Trentino wygrało wyraźniej, ale warto zwrócić uwagę na jeden dość istotny szczegół. W tamtym spotkaniu w drużynie Jastrzębskiego Węgla, z obecnego składu, zagrali jedynie Paweł Rusek i Bartosz Gawryszewski. W Trentino zaszła tylko jedna zmiana. Środkowego Riada zastąpił jeszcze lepszy Mitar Djurić.

Jastrzębski Węgiel jest zespołem zupełnie nowym, zbudowanym od podstaw. Turniej w Doha pokazał jednak jaki drzemie w nim potencjał! Pierwszy set finałowego meczu z Trentino oraz wygrane po tie-breakach spotkania z wyżej notowanymi drużynami, rosyjskim Zenitem Kazań i brazylijskim Sesi Sao Paulo są tylko potwierdzeniem tej tezy. Teraz zadanie dla prezesa Zdzisława Grodeckiego, aby ten potencjał należycie wykorzystał i zbudował solidny fundament pod drużynę, która przez lata może walczyć nie tylko o prymat na krajowym podwórku, ale także równie pięknie jak w Katarze, będzie reprezentować Polskę w międzynarodowych rozgrywkach. Zadanie wcale nie musi być takie trudne, tym bardziej, że całą budowlę spokojnie są w stanie przytrzymać dwa solidne polskie filary – Zbigniew Bartman i Michał Kubiak, co dobitnie pokazał turniej w Doha.

A żeby być najlepszym zespołem na świecie wcale nie trzeba kontraktować najlepszych zawodników na swoich pozycjach. Popatrzmy na Trentino. Czy Raphael jest najlepszym rozgrywającym na świecie? Nie. Czy Birarelli i Djurić, to najlepsi środkowi na świecie? Nie. Czy Stokr, to najlepszy atakujący? Czy Bari, to najlepszy libero? Juantorena i Kaziyjski, to już wyższa półka i tutaj można dyskutować, ale… nie o to chodzi. Popatrzmy na Trentino tylko i wyłącznie przez pryzmat pojęcia „drużyna”. Podstawowa szóstka plus rezerwowi, których nazwiska w żaden sposób nie rzucają na kolana. A jednak są najlepsi, wygrywają wszystko i wszędzie!

Trentino, jako klub, to znakomity wzór do naśladowania. I teraz pytanie, kto może być jego polskim odpowiednikiem? Solidne fundamenty są postawione w Bełchatowie, Rzeszowie i Kędzierzynie Koźlu. Jastrzębie jest na początku drogi, ale już dzisiaj widać wyraźnie, że obrany kierunek jest prawidłowy. I oby z roku na rok dochodzili kolejni, bo tylko silna liga jest gwarantem sukcesów na międzynarodowej arenie.

Marek Magiera


Comments


bottom of page