2014-03-03
Komentując w Polsacie Sport mecz ZAKSY Kędzierzyn Koźle z Indykpolem AZS Olsztyn przypomniałem historyjkę, którą opowiedział mi Piotr Gacek zaraz po powrocie naszej reprezentacji z mistrzostw świata w Japonii. Chodziło o to, że na półfinałowy mecz z Bułgarią Piotrek przez pomyłkę założył spodenki z numerem Grzegorza Szymańskiego, a Grzegorz z numerem Piotrka. Obaj zawodnicy pomyłkę dostrzegli tuż przed oficjalną prezentacją i… zamienili się spodenkami na płycie boiska, przy wypełnionych trybunach, w świetle telewizyjnych kamer. Pamiętam też, że zapytałem Piotra – jak to zrobili – bo do dzisiaj jakoś nie potrafię sobie tego nawet wyobrazić, odpowiedział mi, że to tajemnica.
Po tym meczu dostałem sporo wiadomości od kibiców, aby takich historyjek opowiadać więcej, bo to… interesujące. Może i tak, dlatego też postaram się co jakiś czas coś przygotować, ale raczej tutaj – w tym miejscu, w „Krótkiej Piłce”. Nie dzisiaj wprawdzie, bo z reguły tak jest, że kiedy po przerwie (nawet krótkiej) wraca się w pełnym wymiarze czasu do pracy, to tego czasu zaczyna zwyczajnie brakować. No i ja tak dzisiaj mam, dlatego piszę trochę chaotycznie, ale też nie chciałbym niczego ważnego – sportowo – pominąć.
Szkoda mi siatkarzy Skry. Po cichu liczyłem, że wygrają w tym roku Puchar Konfederacji i dołączą tym samym do dwóch innych polskich klubów, które mogą pochwalić się wygraniem europejskich rozgrywek. Wszyscy pewnie wiedzą, że chodzi o Płomień Milowice (Puchar Europy Mistrzów Krajowych – tak się wtedy nazywały rozgrywki obecnej Ligi Mistrzów) i AZS Częstochowa (CEV Challenge Cup). Tak, tak. Pamiętam oczywiście o dziewczynach z Muszyny, które wygrały przed rokiem CEV Cup, ale to zupełnie inna, ale równie piękna bajka.
A propos pięknej bajki i Muszyny, to trzeba powiedzieć, że ta drużyna potrafi zadziwić. W tym roku w wielkim stylu wyeliminowała z rozgrywek o Puchar Polski siatkarki Atomu Trefla Sopot i jak zapowiada jej trener Bogdan Serwiński, nie powiedziała jeszcze w tych rozgrywkach ostatniego słowa. Ano, przekonamy się o tym panie trenerze już podczas najbliższego weekendu. W Ostrowcu Świętokrzyskim. Oczywiście tam będziemy.
Zastanawiałem się, czy nie napisać słowa komentarza do wydarzeń na stadionie Legii podczas wczorajszego spotkania z Jagiellonią. Byłem i niestety widziałem. Wybaczcie, ale to kompletnie nie moja bajka. Skończę może parafrazując słowa klasyka – nie chcę mi się o tym pisać.
Marek Magiera
Comentarios