2013-09-09
Dziewczyny grają we wtorek o być albo nie być na mistrzostwach Europy, panowie z kolei odpoczywają po wygranym Memoriale Huberta Jerzego Wagnera. W środę spotykają się w Spale i zaczynają ostatni etap przygotowań do EuroVolleya. Tak ciekawego i obfitującego w ważne wydarzenia września nie było już dawno.
Dzisiaj zacznę od kobiecej reprezentacji. Z trzech naszych grupowych spotkań widziałem tylko to sobotnie, wygrane z Bułgarią. Napiszę tak – jeżeli nasze dziewczyny zagrają w jutrzejszym barażu z Włoszkami tak jak w dwóch ostatnich setach, chodzi mi przede wszystkim o utrzymanie równego, wysokiego poziomu gry, to niewykluczone, że będziemy się cieszyć z awansu do ćwierćfinału. Zawodniczkom i trenerowi Piotrowi Makowskiemu szczerze tego życzę, bo wiem ile zdrowia i pracy kosztowały ich wszystkich ostatnie tygodnie.
Teraz panowie. Wygraliśmy XI Memoriał Huberta Jerzego Wagnera odnosząc zwycięstwa nad Holandią i Niemcami. Przegraliśmy z Rosją, która w ostatnim czasie na świecie wygrywa wszystko i ze wszystkimi. Nie znaczy to wcale, że nie można ich pokonać, i nie chcę tu pisać, że pokazali to choćby Holendrzy, bo – owszem – wygrali z Rosjanami, ale ci nie dość że byli po bardzo ciężkim treningu (widziałem), to dodatkowo wystawili na mecz rezerwowy skład.
Przed rokiem też wygraliśmy Memoriał, ale przystępowaliśmy do niego z nieco innego pułapu. Nasz zespół był wówczas w znakomitej formie, ale niestety nie utrzymał jej do Igrzysk w Londynie, co gorsze – z meczu na mecz ją tracił. Teraz odnoszę wrażenie, że jest trochę inaczej, bo forma najgorsza nie jest, ale do najlepszej dyspozycji jeszcze sporo brakuje. Przed rokiem w Zielonej Górze wszyscy mówili o olimpijskim złocie, teraz w Płocku nikomu przez gardło nie przeszło, że czas na złoto mistrzostw Europy. I dobrze. Jak to było? Im ciszej idziesz, tym dalej zajdziesz – prawda?
Nie będę po raz kolejny pisał, że lubię te memoriałowe spotkania, bo to prawda. Ich atmosfera jest niepodrabialna i nie chodzi mi tu o to, co dzieje się na meczach, tylko obok nich, w tak zwanych kuluarach. Możliwość pogadania z naszymi „starymi” mistrzami to czysta przyjemność. Podczas Memoriału spotkaliśmy się już po raz jedenasty, a oni cały czas są w znakomitej formie, tak jakby dopiero co skończyli grać. I choć lata lecą, to jedno się u nich nie zmienia. Skromność. I tyle w tym temacie.
W tym roku akurat tak się złożyło, że w Płocku mieszkałem w tym samym hotelu co nasi sędziowie – Maciej Twardowski, Jacek Hojka, Dariusz Jasiński i Piotr Dudek. Była okazja, aby porozmawiać i poruszyć kilka ciekawych tematów, ale ponieważ sprawy dotyczą naszych ligowych rozgrywek, napiszę o tej rozmowie tuż przed startem ligi. Chodzi głównie o system wideoweryfikacji, nowinki i zupełnie nowe możliwości jego wykorzystania.
Na koniec taka tam śmieszna historyjka. Jeden z moich kolegów, operatorów Polsatu, poprosił mnie, aby kapitan naszej drużyny Marcin Możdżonek złożył na folderze reklamowym memoriału autograf z dedykacją dla jednego z młodych kibiców, który z różnych powodów nie może jeździć na mecze naszej reprezentacji, a sam Marcin jest jego wielkim idolem. No to biorę folder, idę do szatni… Jest Marcin.
– „Możdżi”, podpisz młodemu człowiekowi i napisz coś od siebie, chłopak ma na imię Zbyszek – mówię.
Mina Marcina bezcenna, ale kiedy powiedziałem mu, że to żaden kawał i naprawdę nie chodzi o „tego” Zbyszka, podpisał się z dedykacją bez żadnego problemu.
Marek Magiera
Comments