top of page
  • Zdjęcie autoraMarek Magiera

Ruda

2014-10-20


Muzykę bardzo lubię choć się na niej kompletnie nie znam. Po prostu, albo coś mi się podoba, albo coś mi się nie podoba. Nie ma niczego pośrodku. Mimo, iż nie umiem, to lubię sobie czasami pośpiewać. Głównie na takich dziwnych imprezach na których mam okazję bywać z kolegami, którzy też pośpiewać sobie lubią, mimo, że… też nie umieją. Ale przynajmniej jest wesoło!


Zastanawialiście się kiedyś, czego przed meczami słuchają wasi ulubieni zawodnicy. Gdzieś mi wpadł kiedyś w ręce wywiad z jednym z piłkarzy, który wymienił tytuły piosenek, które są jego obowiązkowym elementem mentalnego przygotowania do każdego meczu. Oczywiście tych tytułów nie pamiętam, ale wtedy wbiłem je sobie do wyszukiwarki i z ciekawości przesłuchałem. Skończyło się na trzeciej „melodii” – tak to nazwijmy – kiedy rozległo się takie typowe, charakterystyczne „umca, umca, umca, umca”.

Wszystkich do jednego worka nie ma co wrzucać. Piłkarze też mają dobry gust, a żeby się o tym przekonać polecam film wyprodukowany przez francuski Canal Plus przedstawiający drogę reprezentacji Francji do mistrzostwa świata w 1998 roku. Dobrej muzyki tam nie brakuje z przewodnim motywem, który był podstawowym elementem przedmeczowego i pomeczowego rytuału w którym udział brali nie tylko zawodnicy, ale także sztaby szkoleniowe i pozostali członkowie ekipy.

Wszystkim, którzy doczytali ten tekst do tego momentu należy się teraz krótkie wyjaśnienie. Jak już pisałem przed tygodniem szykujemy kolejne odcinki „Złotego snu” (mam nadzieję, że dotychczasowe już wyemitowane się podobały). Po jednym z meczów kamera wchodzi do szatni, a tam – uwaga, uwaga – na cały regulator leci sobie hit disco polo: „Ty jesteś ruda, po prostu ruda…”. I tak było podobno po każdym wygranym meczu. Będzie można to obejrzeć, już niedługo.

 Teraz powinienem napisać jakąś puentę w stylu, że nasi siatkarze potrafią zaskakiwać nie tylko na boisku, ale nie byłoby to do końca z mojej strony uczciwe. Dlaczego? Zapytajcie chłopaków z ekipy Raula Lozano z 2006 roku, albo piłkarzy z kadry Engela z 2002 roku, na jakim fundamencie zbudowali znakomitą atmosferę w swoich drużynach?

Z muzyką w tle zawsze było wesoło, coś na ten temat mógłby powiedzieć Grzesiek, który dostaje e-maile z pytaniami o konkretne utwory, czy konkretnych wykonawców. Mnie też się to zdarza, głównie dzięki TT. A przychodzą naprawdę perełki w stylu: „Mam do panów prośbę, wczoraj przed meczem graliście taką piosenkę, niestety nie znam wykonawcy, ani tytułu. Leciało to tak la la lalalalala la la lalal la lala lala la, a na końcu była trąbka”.


Marek Magiera

bottom of page